STYLISHplaces: Bimi & Catch Beach Clubs Phuket
Podobno na Phuket przyjeżdża się nie po to by odpoczywać ale po to by się dobrze bawić. Obrosła w legendy o szalonych imprezach i kłębowisku turystów wyspa od samego początku przyjazdu do Tajlandii budzi naszą ciekawość.
Do plażowego klubu Catch dojeżdża się mijając nadmorski deptak pełen barów, stoisk z jedzeniem i pamiątek z Tajlandii- istny estetyczny chaos. Tym większe zaskoczenie czeka nas na wejściu. Odgrodzony barierką Catch odbiega od dotychczasowych widoków. Wygodne białe sofy, błękitne poduszki, jasne parasole, przestrzeń plaży zagospodarowana z gustem- wszystko w stonowanych kolorach przypomina raczej plażę na Lazurowym Wybrzeżu. Zarówno Catch jak i później odwiedzony przez nas Bimi Beach Club funkcjonują pod szyldem pobliskiego hotelu Twinpalms. Może dlatego goście są tutaj nieco inni i obowiązują pewne zasady, którym należy się podporządkować.
W Catch z głośników płynie spokojna nastrajająca do relaksu muzyka współgrająca z wystrojem. Do stolika podawane są drinki a w menu obowiązuje bufet lunchowy od 11.30 do 17.00. Na wieczór karta nieco się modyfikuje a wraz z nią klimat miejsca, który narzuca oświetlenie w odcieniu fuksji. Większość gości stanowią tu klienci hotelu Twinpalms ale jeśli macie ochotę spędzić dzień na zadbanym kawałku plaży Catch wystarczy 5000 bathów, w cenie których otrzymuje się stanowisko plażowe oraz możliwość zamawiania drinków i dań do tego właśnie limitu. Obsługa przestrzega zasady zero tolerancji dla agresywnych klientów i głośnych zachowań w dbałości o przyjemną atmosferę dla pozostałych gości. W menu królują standardy europejskie jak pizza czy spaghetti ale poza nimi jest także spora zakładka świeżych owoców morza, tajskich przysmaków i sałatek.
Bimi to młodszy członek rodziny Twinpalms. Klub, którego skrót oznacza- Be beautiful and make friends (tłum. Bądź piękny i zawieraj przyjaźnie) otwarto zaledwie rok wcześniej. Grupa wiekowa gości jest znacznie niższa niż w sąsiednim Catchu. Tutaj przychodzisz się bawić na co wskazuje tez wystrój miejsca.Drewniane meble, parasole z liści palmowych, Dj grający od rana do wieczora, luźna atmosfera plażowego baru. Na piasku czeka boisko do piłki plażowej, przy dj-ce ustyuowano plażowy prysznic, pod którym na szalonych imprezach tańczą bywalcy. Stałemu DJ-owi towarzyszy często akompaniament żywej muzyki np.saksofonu albo bębnów.
W menu królują przekąski bo podobnie jak w poprzednim miejscu w trosce o higienę posiłków i plażę, jedzenia nie można wynosić spoza strefy stolików. My testujemy krabowe placuszki z salsą mango (rewelacja!) i suszone plastry wołowiny. Do tego Mandarynkowe Mohito- popisowy drink barmanów. Obsługa baru jest na luzie ale jednocześnie bardzo pomocna a ludzie…rozglądamy się dookoła- rzeczywiście wszyscy są ładni, uśmiechnięci i zrelaksowani. Dla zgłodniałych gości po drugiej stronie deptaku funkcjonuje strefa Bimi grill. Tutaj można usiąść w wygodnym fotelu i spróbować dań ze spektakularnego grilla sprowadzonego specjalnie dla klubu z Australii. W Bimi impreza trwa od rana do godziny 21, wtedy goście idą się przebrać i przenoszą się do sąsiedniego Catch, który serwuje głośniejszą muzykę do 2 w nocy.
Podoba nam się ten podział gdzie w zależności od nastroju każdy znajdzie swoje miejsce. Bimi i Catch to dwa odległe bieguny ich cechą wspólną jest to, że są relaksującą i przyjemną dla oka klubową enklawą w otaczającym je zalewie komercji Phuketu.
Submit a Comment