Podróże za STREET STYLE’em
“Street art to dziś zdecydowanie jedna z najpopularniejszych i najbardziej widowiskowych dziedzin sztuki. Co trzeba o nim wiedzieć? Przede wszystkim, że jak każda inna dziedzina sztuki dzieli się na różne mniejsze i większe gałęzi, ma swoje odnogi rozpostarte między wandalskimi graffiti na pociągach i murach, po widowiskowe murale zamawiane przez miasta, albo bogatych kolekcjonerów” – tak o sztuce ulicznej mówi nam Alek Hudzik, dziennikarz magazynu Newsweek.
„Każde miasto mogłoby stworzyć swoją osobliwą mapę street artu, są jednak takie, w których ta sztuka rzuca się niemal bezpośrednio po wyjściu z lotniska, albo stacji kolejowej. Te najbardziej widowiskowe to Rio De Janeiro, czy Meksyk, ale w Polsce możemy pochwalić się miastami street artu: świetnym tego przykładem jest Łódź albo Katowice. Trzeba pamiętać, że street art nie ma żadnych galerii i instytucji, nie ma muzeum street artu, dlatego trzeba dbać o to, by te najcenniejsze prace konserwować na ścianach, tam gdzie zostały stworzone”.
Graffiti na murach, zamawiane przez urzędy miast murale na szarych blokach z płyty, instalacje – co jest sztuką, a co aktem wandalizmu? Czy to manifesty naszego pokolenia, krzyk pokrzywdzonych? Czy od ulicznych artystów należy wymagać filozoficznego czy społecznego przekazu, aby wandalizm zamienił się w sztukę? Zaangażowania? Zarówno jeśli chodzi o estetykę, jak i przekaz, wzorcowym przykładem sztuki ulicznej wydaje się być Banksy, którego prace komentują polityczne i społeczne wydarzenia (np. Guantanamo Bay, Dziewczynka z Betlejem).
Z historycznego punktu widzenia za początki street artu można uznać znaki i rysunki w jaskiniach, z których pierwsze pozostawiono już 40 000 lat temu. Jednym z prekursorów (i jakże uznanych twórców) graffiti we współczesnym rozumieniu był sam Jean-Michel Basquiat, który tworzył swoje pierwsze prace w latach 60-tych w Nowym Jorku, i który, jak wielu dziś artystów, zręcznie łączył sztukę uliczną z pracą w studiu. Nie chcemy zmagać się tu z uporządkowaniem historii sztuki ulicznej, choć jest to zadanie niebywale ciekawe, pragniemy jednak zwrócić waszą uwagę na fakt, że sztuka uliczna bardzo często jest zakorzeniona w sytuacji społeczno-politycznej danego miejsca. Jest formą manifestu, historii, a także doskonałym źródłem odkrywania danego kraju czy miasta. Michał Bieżyński, w próbie zdefiniowania street artu (do przeczytania na blogu artique.pl Kacpra Korzeniowskiego), zwraca też uwagę na ważny pierwiastek nielegalności, który związany jest z twórczością tak popularnych twórców, jak choćby Banksy czy Space Invader.
Naszą wycieczkę po ciekawych miastach dla street artu zacznijmy od Warszawy. Tu na spacer zabiera nas Franciszek Płóciennik, przewodnik Warsaw Secrets (www.facebook.com/warsawsecrets), który oprowadza między innymi po muralach na warszawskiej Pradze. O street arcie mówi “Po dziesięcioleciach intensywnej odbudowy i rozbudowy kontrasty są w niej codziennością. Street art – zarówno wielkie festiwalowe murale, jak i oddolne impulsy artystyczne – są nie tyle kolejną warstwą, co pytaniem, wykrzyknieniem, komentarzem zawieszonym w przestrzeni. Nigdzie indziej jego dialog z otaczającą rzeczywistością ulic, bram, placów, ścian i poruszających się między nimi ludzi nie jest tak barwny i wyrazisty”. W przypadku Polski, poza wspomnianymi przez Alka Hudzika Łodzią i Katowicami, warto też wspomnieć o Lublinie czy Gdańsku.
To, że street art jest częścią sztuki przez duże K, świadczyć może choćby trwająca w Bikini Berlin wystawa The art of Banksy, która prezentuje ponad 40 oryginalnych prac artysty. To znak, że sztukę uliczną pokazujemy już galeriach. Berlin jest zawsze dobrym pomysłem jeśli chodzi o street art i spokojnie można uznać go za jedną jego z europejskich stolic – tanie koszty życia ściągnęły niegdyś do miasta artystów i muzyków, a sytuacja społeczno-polityczna, mur i jego upadek, miały znaczący wpływ na rozwój tej ulicznej sztuki. W mieście działa wiele organizacji czy zrzeszeń przewodników, z którymi możemy zwiedzić najznamienitsze uliczne dzieła, a inicjatywy jak East Side Gallery czyli kilometrowy fragment muru berlińskiego przeznaczony specjalnie na graffiti upamiętniające trudną historię Niemiec – wspierają street art. Ciekawą inicjatywą stworzoną przez berlińczyków jest strona www.berlin-street-view.de, na której siedząc przed komputerem możemy podziwiać sztukę uliczną i graffiti w mieście.
Zwróćcie uwagę na Amerykę Południową, której trudna historia, wybuchowy temperament mieszkańców i bezsilność zwykłych ludzi wobec władzy, za pomocą strayu dała głos murom. Mexico City, Buenos Aires, San Paulo oraz Bogota to tylko wybrane miasta, w których sztuka uliczna stała się częścią krajobrazu i głosem lokalnej ludonści. Jedna z największych scen street artu znajduje się w Australii w Melbourne – wystarczy wybrać się na Hosier Lane, gdzie kolorowe malowidła pokrywają każdy kawałek ściany, a nawet kosze na śmieci. Jak widzicie street art znajdziecie prawdopodobnie we wszystkich dużych aglomeracjach, także ruszajcie w drogę.
Submit a Comment