Dobrze, że nie spotkałam żadnego Kenijczyka, który ‚trenuje’. Bo zrobiłoby mi się tylko głupio. Albo przykro. Miałam trochę przerwy, ale radość z biegania w cieple i ‚zwiedzania’ okolicy wygrała. Bieganie w różnych miejscach daje mi ogromną frajdę – pozwala obserwować lokalne życie, trochę jak przez dziurkę od klucza.