Plan był taki: skoro nie wypaliły nam w tym roku wakacje, a widmo kolejnego lockdownu czaiło się za rogiem, uciekamy wraz z rodziną tam, gdzie uda się dolecieć samolotem, i gdzie będzie dostatecznie ciepło w październiku. Nasz wybór padł na Wyspy Kanaryjskie, a konkretnie Teneryfę.