Od zawsze, kiedy zadawano mi pytanie: “Gdybyś miała wybór, jakim zwierzęciem byś była?”, odpowiadałam motylem lub delfinem, nigdy: małpą. Jednak gdy przy wyjeździe z Bangkoku znajoma Kanadyjka wspomniała mi o Gibbon Adventures (z ang. Przygody Gibbonów), nie było odwrotu – leciałam na północ Tajlandii, żeby wybrać się na trzydniowy trek po laotańskiej dżungli i jeżdżąc po zawieszonych ponad koronami drzew linach poczuć wiatr we włosach niczym te małe nadrzewne małpy. Read More
Architektonicznie zdumiewające, z dodatkiem europejskiego tchnienia miasteczko wypełnione jest po brzegi laotańską tradycją. Jest ona wszechobecna, ale nie przytłaczająca – przynajmniej zatrzymałam się na chwilę w tym pędzie, który zwykle towarzyszy mi na co dzień.