Lubię ten dzień, kiedy gazeta przychodzi z drukarni. Cała przygoda zaczyna się już dzień wcześniej – to jakby wigilia, jest ekscytacja, poddenerwowanie. Zawsze czuję pewien niepokój czy wszystko będzie wyglądało tak, jak chciałam. Moment, w którym w pośpiechu i nieco nerwowo rozcinam paczkę jest super – szybko wyciągam gazetę, patrzę na okładkę, a potem przeglądam. Chodzi o pierwsze wrażenie. Potem o zdjęcia, czy wszystkie dobrze wyszły. W końcu, już na spokojnie, czytam wszystko w mojej gazecie.