Walizka z podróży: Hotel SPA dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie
Po raz kolejny na ferie wybraliśmy się na Mazury do Hotel SPA dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie. Hotel jest pięknie położony, co można odkryć podczas spacerów czy jazdy konnej o każdej porze roku. Poza tym mieliśmy wszystko, o czym podczas urlopu z dziećmi mogliśmy zamarzyć: baseny, jacuzzi, rewelacyjne jedzenie i pokój zabaw, który nasza córeczka traktowała jako “nowe przedszkole”.
Gdy po raz pierwszy wybierałam się do tego 5-gwiazdkowego hotelu podczas ferii, zastanawiałam się czy mogę sobie tu pozwolić na wygodę i komfort w ubiorze – bo nie miałam najmniejszej ochoty chodzić w szpilkach i eleganckich sukienkach na wieczorne kolacje. Myślę, że rodzinne pobyty sprzyjają pewnemu “wyluzowaniu”, okres np. ferii zimowych charakteryzuje się większą swobodą także podczas wieczornych posiłków: u Pań jest mniej makijażu, niższe buty i nieco bardziej sportowe ubrania. Nie znaczy to jednak, że gdy chcemy wybrać się na elegancką kolację to będziemy się czuli nieswojo – nastrój podczas kolacji jest bardzo klimatyczny, poza tym na gości czeka także Restauracja Romantyczna, która, o ile dobrze pamiętam, jest tylko dla dorosłych.
Tak więc spakowałyśmy się z córką do jednej, średniej wielkości walizki, pozostawiając sukienki i buty na wysokim obcasie w domu.
Jeśli macie ochotę przeczytać, dlaczego moim zdaniem warto wybrać się do Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie to kliknijcie TU.
Co zabrałam?
SWETRY, swetry i jeszcze raz swetry
Nie wyobrażam sobie takiego wyjazdu bez wygodnego, miękkiego, ciepłego swetra. Dodam jeszcze, że lubię, gdy swetry mają w sobie coś oryginalnego – a to fajny krój, szeroki rękaw czy ciekawy dekolt. No i jak są wełniane. Przed samym wyjazdem znalazłam sklep online marki Bienkovska, który z pewnością jest rajem dla wszystkich miłośników swetrów – na Mazury pojechały więc dwa nowe i jeden z zeszłego roku z kolekcji COCHO by Olga Idzik.
Oversizowy sweter melanżowy w kolorze beżowym, z szerokimi rękawami kupicie teraz w promocji za 312zł TU.
Z kolei gładki beżowy (nadal oversizowy, choć mąż się zastanawia, czemu przy mojej filigranowej figurze chodzę w workach) okazał się nie tylko moim wyborem, ale także GLAMOUR i kupicie go za 410zł KLIK.
Trzeci sweter, który zabrałam, marki COCHO by Olga Idzik, jest z kolei rozpinany, dzięki czemu można się łatwo dopasować do temperatury – w chłodniejszym miejscu mieć go na sobie, za to np. siedząc blisko kominka można go zdjąć i pozostać w cieńszym longsleevie czy t-shircie.
BLUZY
To kolejny element garderoby, który jest dla mnie niezbędny podczas wyjazdów rodzinnych czy rekreacyjno-sportowych. A znalezienie fajnej bluzy to całkiem spory wyczyn, bo zawsze szukam czegoś nie za bardzo sportowego i niecodziennego zarazem. W zeszłym roku trafiłam na świetną bluzę z ananasami Roxy (zdjęcie nie z tego wyjazdu, ale też zabrałam ją do walizki), w Massimo Dutti znalazłam ciekawą w kolorze białym z brylancikami (chyba nie ma jej już w ofercie).
Za to ostatnim odkryciem była ekstra kolekcja marki Acephala – ich biała bluza z naszywkami stała się moją ulubioną (do kupienia TU za 360zł). Dlaczego ulubioną? Chyba za to hasło “My strenght might not come from my muscles, but I have the power to take over the world”.
KURTKA, CZAPKI I SZALE czyli zima w natarciu
No to w końcu zima, więc kurtka musi być. Jak się jedzie na wyjazd z maluchem, a za oknem śnieg, to można się spodziewać, że będzie rodzinna bitwa na kulki. Najlepiej taka, która nie przepuszcza wiatru, jest wodoodporna (kto powiedział, że
Ja moją wygrzebałam w TK MAXX i bardzo ją lubię.
Kolejne rzeczy, bez których się zimą nie ruszam to ciepłe czapki i szale. Mam dwie – jedną wielką niebieską i drugą bardziej dopasowaną do mojej głowy w panterkę. Kupiłam ją dawno temu w Max Marze (może w Sportmax?) i odprułam jej pompon.
Co do szali to na zimę mam dia ulubione – jeden dostałam w prezencie od mojego męża z działu męskiego Massimo Dutti (dziewczyny, kobiety – odwiedzajcie działy męskie – często można tam wygrzebać prawdziwe perełki), a drugi to prezent od rodziców – bardziej chusta niż szal Louis Vuitton, w pięknym kolorze, który łączy szafir i granat.
BUTY
I nagle się okazało, że mam nową ulubioną firmę produkującą buty – otóż o trampkach Golden Goose Deluxe Brand marzyłam już od jakiegoś czasu. W końcu zakupiłam moje w sklepie online Moliera2 – tego modelu, który mam na sobie już nie ma, ale może znajdziecie coś innego, co wam się spodoba TU.
Kolejną parę tej marki (przez zupełny przypadek) kupiłam w outlecie DMagazine w Mediolanie (jest ich kilka, są zlokalizowane w centrum i można w nich znaleźć naprawdę super rzeczy) – to skórzane, „motocyklowe” botki z lekko przetartej skóry z metalowymi elementami. Idealnie pasują do spodni czy sukienek. Są wygodne, a zakładając grubą skarpetę idealnie sprawdzają się też na dworze w chłodniejsze dni.
Ale na zimowe spacery pojechała ze mną specjalnie jeszcze jedna para – buty, które są tak ciepłe i tak miłe w środku, że często zakładam je nawet bez skarpety – moje szare INUIKII – prezent od mamy, bym mniej marzła.
KOLCZYKI
Ostatnio zostałam fanką kolczyków, a to wszystko za sprawą marki Luna Mood Jewellery (jestem ambasadorką ich akcji Sięgaj Gwiazd, wspierającej fundację Kosmos, która ma na celu wzmacnianie poczucia wartości i siły u dziewczynek – więcej TU).
Na zdjęciu mam kolczyki z naturalnymi perłami Harmony, które kupicie za 150zł KLIK.
KOSMETYKI
Na pewno nie jestem Królową Beauty, ale mogę powiedzieć Wam jakie 3 najważniejsze rzeczy znalazły się w mojej kosmetyczce. Otóż wycieczkę na te kilka dni wygrały:
- Les Beiges Chanel – pisałam już o nich cały post, uwielbiam i polecam (więcej o Les Beiges)
- przeciwzmarszczkowy krem do cery suchej i normalnej Phenome (koszt 215zł KLIK)
- matujący fluid Provoke Dr Irena Eris
Zdjęcia: Maciej Król, Paulina Grabara-Król
Submit a Comment