W drodze: z Bangkoku do Siem Reap
- Paulina Grabara
- On grudnia 11, 2013
Jak dostać się samochodem ze stolicy Tajlandii do kambodżańskiego miasteczka, które jest bazą wypadową do obejrzenia świątyń Angkoru? Samolotem, autobusem lub taksówką z małą przygodą!
Krok po kroku opcja idealna dla wszystkich, którzy chcą zobaczyć krajobraz Tajlandii, i nie zawsze mają ochotę na spędzanie czasu na lotnisku (transport do, check in, kolejki, odprawa, klimatyzacja w samolocie…).
Krok 1
Znajdź kogoś kto Cię zawiezie – MONIKA i Lucyna dziękujemy!
Podczas podróży po Tajlandii same dogadywałyśmy się i negocjowałyśmy ceny z taksówkarzami. W przypadku przejazdu do Siem Reap rozważałyśmy kilka opcji: samolot (wracamy Air Asia do Bangkoku), autobus (10godzin, 800 bahtów) oraz wynajem samochodu. Fora internetowe nie pomagały – internauci narzekali na granicę (czas spędzony, niejasne stawki za wizę kambodżańską). Z pomocą mieszkającej w Bangkoku koleżanki załatwiłyśmy kierowcę.
Krok 2
Ustal stawkę i godzinę odjazdu.
4000 bahtów w tym dojazd do granicy, pomoc w przeprawie na stronę kambodżańską, transport z granicy kolejnym samochodem do Siem Reap.
Godzina ma znaczenie ze względu na korki w Bangkoku – warto spróbować je ominąć.
Krok 3
Ruszamy w drogę.
Po około 3,5 godzinie zatrzymujemy się… pod konsulatem Kambodży. Jest pusto – brak kolejek. Wypełniamy druczek. Nie mamy zdjęcia ale płacąc 30 dolorów najwyraźniej to nie problem. Wszystko trwa 5 minut i otrzymujemy wizę.
Krok 4
Granica – dojazd.
Jest kolejka ale nasz van porusza się bardzo sprawnie (nie wspominałam, że zamiast taksówki podjeżdża pod nas van – śpimy jak królewny!). Od drugiej strony docieramy tak blisko jak się da.
Po drodze po stronie taskiej mijamy rynek ze wszystkimi możliwymi produktami – jakość towarów w dwóch kategoriach – torby, pluszaki, plastikowe karabiny dostępne są na straganach oraz w zapewne klimatyzowanych sklepach! Ważne – rynek nazywa się Friendship Boarder Market czyli Przygraniczny Rynek Przyjaźni albo Rynek Przygranicznej Przyjaźni.
Krok 5
Przejście przez granicę.
Tu też są stoiska – tylko już trochę bardziej prowizoryczne – ale zawsze koszulę czy marynarkę możemy nabyć.
Zaczynamy od przekazania naszego bagażu przemiłej Pani – poza naszymi 2 walizkami, zabiera 2 walizki naszego kierowcy. My zajmujemy się sobą i trudem pokonania granicy – ona (nie wiemy w jaki sposób) przekracza granicę z naszymi rzeczami.
Tłum towarowy tłumem – choć warto popatrzeć ile siły ma człowiek zmuszony do takiej pracy!
My ruszamy alejką do odprawy (nie kierujemy się, aby zdobyć wizę!) – ważny moment, który prawdopodobnie decyduje ile czasu spędzisz na granicy.
Zaczynają się korytarze do tajskiej odprawy paszportowej. Kolejek brak.
Granica to jednak nie tylko miejsce idealne na zakupy i co może się wydawać oczywiste – na dostanie się z jednego kraju do drugiego. Granica to także miejsce wypoczynku – znajdziemy tu różne hotele i kasyna – jak mówi nasz kierowca – dla turystów.
Po drodze możemy podziwiać różową choinkę świąteczną – a pod choinką w cieniu plastikowych gałązek odpoczywa zmęczony… no właśnie kto tam odpoczywa?
Jeszcze przejście przez Most Przyjaźni:
I bramy Królestwa Kambodży
I odprawa kambodżańska – niestety chwilę to trwało. Zdjęcie wiem – jest beznadziejnej jakości, ale widniał napis NO CAMERAS, NO WEAPONS etc. co oznaczało że mój aparat jest traktowany na równi (w sensie zakazu oczywiście) z bronią.
Warte zapamiętania (a może niekoniecznie widoczne na zdjęciu): ołtarzyk ze świeżymi owocami w ofierze i skrzynka na skargi i opnie dotyczące obsługi na granicy. Gdyby jeszcze głodni mogli poczęstować się jabłkiem z ołtarza.
A teraz już tylko czekamy na naszą Panią z bagażami – oczywiście obserwując wszelkie, zaskakujące pojazdy, które przemierzają granicę.
Na koniec – przesiadamy się do podstawionego po stronie kambodżańskiej samochodu – nagle pojawia się policjant pieniążek z ręki kierowcy trafia do jego ręki i bezproblemowo możemy udać się dalej – w kierunku Siem Reap.
Krok 6
W drodze w Kambodży.
Przyzwyczajeni do podróży po stronie tajskiej powinni się nie spodziewać:
– stacji benzynowych z restauracjami, straganami z owococami
– toalet przy drodze
– szerokich, kilku pasmowych (nie zawsze oczywiście) dróg
Mogę się za to spodziewać:
– trąbienia które oznacza wyprzedzam
– freestyle’u na drodze, który nie wiadomo czy powstał dlatego że nie ma pasów na jezdni czy nie ma pasów, aby nie dekoncentrować kierowców
Po 2 godzinach docieramy do Siem Reap a właściwie prawie docieramy. Nasz kierowca podwozi nas pod postój tuk tuków – podobno nie może wjeżdżać samochodem do miasta (jeszcze tego nie sprawdziłam ale po Siem Reap jeżdżą samochody – możliwe tylko, że mają specjalne zezwolenia).
Tuk tukiem z bagażami – piękne zakończenie naszej przygody!
Czytaj także:
W drodze: z Kui Buri w Tajlandii na Langkawi w Malezji
Submit a Comment