Hala Koszyki
- Paulina Grabara
- On października 27, 2016
Czytałam, że jest zagranicznie. Ja bym powiedziała, że w końcu nie jest byle jak, co charakteryzuje tak wiele polskich projektów. Dawna hala targowa Koszyki zachwyca architekturą i dbałością o szczegół.
Na facebooku od otwarcia w piątek krążyły róże opinie – od tych jak to w końcu mamy perełkę w naszej stolicy, po brak odpowiedniego przygotowania lokali do obsłużenia tłumów.
Jako, że jestem mamą 3 miesięcznej Natalki postanowiłam odczekać weekend i dopiero w tygodniu wybrałam się z córką na spotkanie, a potem na spacer po Koszykach.
Początek był kiepski, bo nie miałyśmy, gdzie zaparkować – zaskoczył mnie jednak nowo oddany do użytku parking. Pusty jak na razie, choć zapewne dla „bogatych”: pierwsza godzina kosztuje 6zł, a każda kolejna już 10zł.
Wjeżdżamy windą na poziom hali i jestem zachwycona – widać brak oszczędności ze strony inwestora, widać architektoniczny kunszt. Znajduję informację, że za projektem stoi biuro architektoniczne JEMS ARCHITEKCI. Szkoda, że na stronie nie chwalą się jeszcze projektem, bo chętnie bym więcej na jego temat poczytała. Wielkie brawa, bo halę wybudowano na nowo, wykorzystując jej stare, autentyczne elementy. Są piękne płytki, kręcone stalowe schody, duży bar z drewnianym blatem na środku hali i neony. Jest rozmach i zwykła radość, że w takiej przestrzeni możemy jeść i robić zakupy.
Wokół otwartej przestrzeni i wspomnianego baru, zlokalizowane jest kilkanaście restauracji – dobór lokali jest świetny. Każdy znajdzie coś dla siebie: jest coś dla fanów wschodniej kuchni, ale i owoców morza czy weganów. Poza tym włoskie lody i wysokiej jakości herbaty, które można kupic do domu ale i wziąć ze sobą w plastikowym kubku. W sąsiadującej części znajduje się świetnie rozplanowana hala targowa, na której zakupimy pachnące zioła, śródziemnomorskie oliwki, czy garmaż wege.
Na spotkanie jesteśmy umówione w Werandzie, którą znam z Poznania. Jest to jedyny w tym momencie odgrodzony przeszkleniem od korytarza lokal – daje to poczucie kameralności. W środku zaskakuje ilość świeżych kwiatów – jest trochę jakbyśmy trafili na czyjeś imieniny, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Tym bardziej, że wszystkie stoliki są zajęte. Menu mimo, że nie jestem głodna skusiło mnie do zamówienia jaglanki na mleku kokosowym z mango – po prostu pyszna, do tego pięknie podana. Koleżanka dostaje równie imponująco wyglądające – i jak twierdzi – smakujące śniadanie. Wrócę tu z pewnością w najbliższym czasie, więc już niedługo degustacja menu!
Nie mogę się też doczekać aż popróbuję innych smaków – w pierwszej kolejności w tapas barze i orientalnej knajpce z curry.
Moim zdaniem Hala Koszyki ma szansę stać się kulinarną wizytówką Warszawy,
Podobało nam się:
- popis architektoniczny, zachowanie starych elementów i odwzorowanie tego, co zostało zniszczone
- wybór lokali, choć jeszcze nie wszystkie zostały otwarte
- otwarte na halę restauracje i knajpki, które dalekie są od jedzeniowych fastfoodowych przestrzeni w centrach handlowych
- WERANDA – śniadanie, na które będę wracać, wystrój lokalu, i dbanie o to, aby zacząć na najwyższym poziomie wybór produktów w części targowej – choć należy pamiętać, że ceny nie są już „targowe”
Save
Save
Save
Save
Submit a Comment