Halloween po francusku: Saint Etienne
Francja to nie tylko słynna stolica miłości, kolorowych światełek, uśmiechniętych i wzruszonych na Instagramowych zdjęciach ludzi. To coś więcej niż kraj croissantów i aromatycznej kawy, ciepłych bagietek, czy znanych wszystkim żabich nóżek. Jesienią, gdy wszystko dookoła nas otula się szarą, mglistą peleryną, warto wybrać się do tego kraju, aby dostrzec jego specyficzny urok. Poznajmy Francję w nieco innej, trochę strasznej, jesienno-halloweenowej odsłonie!
Tekst: Klaudia Kopciowska
Bądź na bieżąco: FB intopassion, IG into_passion
Stań się częścią STYLISH PAPER i intopassion – wesprzyj projekt na patronite.pl/intopassion i otrzymaj nowy, jesienny numer STYLISH PAPER.
Halloween we francuskim ujęciu
Jeśli jednym słowem miałabym scharakteryzować miasto, w którym byłam podczas pobytu we Francji, to byłoby nim „deszcz”. Dało się odczuć jesień, gdyż była końcówka października i powoli zbliżało się Halloween.
Na tydzień przed tym wydarzeniem w różnych miejscach zaczęły pojawiać się charakterystyczne, upiorne ozdoby – i nie dotyczyło to tylko wystroju sklepów znajdujących się w Galeriach Handlowych. W „strasznym wydaniu” prezentowały się nam również zwykłe markety spożywcze. Pracownicy tychże miejsc w bardzo żartobliwy sposób podchodzili do tego, by móc użyć halloweenowych rekwizytów i dawali nam do uścisku swoją sztuczną dłoń szkieletu, czy chcieli położyć nam na ręce włochatą, zabawkową tarantulę. A gdy nadeszła ta wyczekiwana noc, na ulicach miasta sporadycznie można było zauważyć przechadzające się małe duszki, czarownice, czy wszelkiego rodzaju upiory.
Mój pobyt we Francji wiązał się z udziałem w Wymianie Młodzieży z Erasmusa, a w jej programie na ten dzień zaplanowane było Halloween Party. Przez większość dnia wszyscy z nas przygotowywali sobie stroje – mieliśmy dostęp do różnych materiałów, pomocy krawca, farbek, paletek cieni – wszystkiego, co umożliwiłoby nam stworzenie stroju na tę okazję. Niektórzy z nas mieli już zabrane ze sobą kostiumy, które prezentowały się naprawdę nieźle. Dopełnieniem tej imprezy był oczywiście wystrój sali – chociażby jedzenia w formie człowieka dyni, który miał w swoim brzuchu smaczne kiełbaski i palce zrobione z marchewek. Było strasznie smaczne!
Jesienna wędrówka po Saint-Etienne
Kontynuując spacer jesiennymi alejkami wspomnień, poznajmy nieco bliżej urokliwe Saint-Etienne. Miasto to w dużym stopniu przypomina naszą Warszawę. Możemy się o tym przekonać spacerując ulicami w centrum. Wtedy mamy wrażenie, że znajdujemy się na warszawskim Starym Mieście. I choć brakuje tu czerwonego, zabytkowego zamku, to miejsce to oferuje turystom ciekawe atrakcje.
Jedną z nich – tą bardziej „mroczną” jest Muzeum Kopalni Węgla. Jego historia skrywa w sobie wiele nieznanych nam faktów, a samo jego zwiedzanie może dostarczyć nam dreszczyku emocji. Największą niespodzianką podczas pobytu w tym miejscu jest wyjątkowa przejażdżka windą, którą zjeżdżamy w głąb ziemi. Jest to niecodzienne przeżycie, bo winda pochodzi z czasów, gdy kopalnia pracowała jeszcze na pełnych obrotach, a było to w XIX wieku. Dziś może ona pomieścić maksymalnie 30. osób, a niegdyś przewożono nią konie, które pracowały pod ziemią, aby odpoczęły trochę od ciemności. Wyobraźmy sobie zatem jej wytrzymałość i wielkość, którą tylko podkreślają metalowe kraty. Gdy już znajdziemy się kilka kilometrów pod ziemią, możemy podziwiać takie eksponaty jak figury górników, różne wgłębienia w ziemi powstałe podczas odwiertów, podziemną stajnię konną, a nawet mamy okazję przejechać się kolejką, którą niegdyś wożono węgiel. Zaskoczyć może nas także budynek głównej toalety. To dość mroczne miejsce, co możemy zobaczyć na zdjęciu.. Jednakże widok ten sprawia jedynie takie pozory – w rzeczywistości pomieszczenie służyło górnikom do dbania o higienę po pracy, a widniejące na zdjęciu zawieszone rzeczy to ich garderoba – w ten sposób górnicy odkładali swoje ubrania, aby ich nie zamoczyć podczas brania prysznicu.
Gouffre d’Enfer – Piekielna Głęboka Tama
W dosłownym tłumaczeniu Gouffre d’Enfer oznacza Piekielną Głęboką Tamę. Jednak nie taka tama straszna, jak ją malują. Jesienną aurę Saint-Etienne najpiękniej opisze wizyta w tym właśnie miejscu. Trzeba je koniecznie zwiedzić podczas dobrej pogody. Światło słoneczne tylko podkreśli jego walory, rzucając na drzewa złote promienie. Towarzyszący nam ciepły dzień odsłoni przed nami piękno skrywające się w wąwozie, na krętych schodach, ziemistych ścieżkach, pagórkach i strumykach, które będziemy musieli pokonać. Miejsce to zostało zaprojektowane w 1862 roku, a ówcześnie tama ta należała do najwyższych w całej Francji. Oddziela ona las z wąwozem od zbiornika wodnego. Dotrzemy do niej wspinając się długimi i nieco stromymi schodami, skąd w pełni będziemy mogli podziwiać jak wielki mur oddziela leśne przestworza od wodnego zbiornika. Takie miejsce to na pewno jedno z tych, które najlepiej prezentuje się, gdy jest jesień – przed nami rozciągają się skupiska kolorowych drzew, a my – jakbyśmy unosili się nad tym wszystkim i z góry podziwiali bajeczną krainę. Na terenie turystycznym Gouffre d’Enfer odnajdą się na pewno miłośnicy gór i wspinaczek – zarówno tych amatorskich, jak i bardziej wymagających. Słowem podsumowania – to piekielnie fajne miejsce!
Good food
Odbiegając nieco od jesiennej nostalgii, ale jednocześnie zachowując nutkę amerykańskiego klimatu – bo w końcu stąd wywodzi się Halloween, przenieśmy się do jednej z francuskich restauracji. Po całym dniu przebytych wędrówek, zdobytych górskich szlaków, możemy urozmaicić sobie wieczór dobrymi przysmakami, które w swoim menu oferuje gościom California Burger. Nazwa lokalu nie powinna wzbudzać w nas żadnych wątpliwości – jej wnętrze to typowo amerykańska miejscówka, a serwowane są tu jedne z bardziej smacznych burgerów, jakich zdarzyło mi się spróbować (a było ich naprawdę dużo). Nie tylko jedzenie, ale również design restauracji jest na plus – znajduje się tutaj 1,5 metrowy posąg Statuy Wolności, która w zgiętej ręce trzyma burgera, a w wysuniętej – loda. Ponadto ma na sobie strój wykonany z materiału w kolorach amerykańskiej flagi. To dobre miejsce, by odczuć klimat Halloween w jeszcze większym stopniu.
Legenda głosi, ze ktoś kiedyś pojechał do Francji i nie spróbował tradycyjnego croissanta. Możemy je zjeść w każdej cukierni, czy kawiarni, ale moją uwagę przykuła La Diligence – niesamowicie urokliwa, kolorowa kawiarnia. Jej zewnętrzy wystrój jest uroczy, nie wspominając już o tym, jakie słodkości czekają na nas po wejściu w jej progi. I to nie tylko w smaku, ale również z wyglądzie – na wystawie przy kasie możemy zobaczyć wyroby cukiernicze w postaci wesołych zwierzątek, małych i dużych serduszek, ozdobionych czekoladą rogalików i różnych ciasteczkowych formacji.
Na uwagę zasługuje również La Fabuleuse Cantine. Miejsce nie tylko ze smacznym jedzeniem, ale także zbudowane na dobrych intencjach – działa na zasadzie „zero waste” oraz umożliwia podjęcie pracy gastronomicznej osobom objętym resocjalizacją. Stołówka serwuje przeważnie wegańskie posiłki, które są niesamowicie pyszne i zdrowe. Lokal ogranicza użycie plastiku poprzez umieszczenie gotowych już dań w szklanych słoiczkach, a produkty pozyskiwane są od lokalnego i zaufanego dostawcy.
Submit a Comment