• Paulina Grabara
• On czerwca 22, 2018

Projektantka i stylistka przez wiele lat związana z magazynami mody, pracowała m.in dla Harpers Bazaar, L’Officiel, Glamour i Twój Styl. Aktualnie prowadzi bloga www.fashionspy.pl.
Mama 8-miesięcznego Henia.

Bardzo dużo czasu spędza z rodziną i z dziećmi – Michał (partner Marty) ma jeszcze 2 córki. Wspólnie jeżdżą na rowerach, pływają na basenie czy po prostu czytają książki.
Jak twierdzi “nic nie robienie” to jest jej największe wyzwanie, bo na co dzień zawsze jest akcja!

Ile czasu spędzasz na instagramie?

Zdecydowanie za dużo, uwielbiam przeglądać instagram w każdej wolnej chwili. Nawet mogę powiedzieć, że jestem trochę od niego uzależniona.

Jaka jest twoja instagramowa strategia: czy planujesz treść na swoim profilu czy działasz spontanicznie?

Zawsze lubiłam kolekcjonować, gromadzić i porządkować zdjęcia.
Moje i inspiracyjne do pracy. To trochę taka forma pamiętnika wizualnego.

Czy łatwo się podróżuje z maluchem?

Uważam, że bardzo łatwo. Heniu ma 8 miesięcy i był już 2 razy w Maroku, raz w Izraelu, w Kalifornii, w Japonii, Hiszpanii, na Sri Lance. Mi łatwiej podróżuje się z nim niż bez niego. Nie mam poczucia zmarnowanego czasu, ponieważ zawsze jesteśmy razem. Na lotnisku, w kolejce do autobusu.
W każdej chwili wyciskamy 100%.

Czy masz jakieś insta mamy, które śledzisz?

Nie oglądam żadnych insta mam niestety. Może to niedobrze, nie wiem. Mój instagram jest moim pamiętnikiem, a to co śledzę to w gruncie rzeczy strony zawodowe o modzie, o sztuce, o fotografii…

Czy planujesz swój dzień pod kątem instagramu?

Tak, czasem planuję, czasem widzę coś i wiem, że extra wyjdzie na Instagramie, który ma jakaś swoją estetykę, swój klimat. Wiem i potrafię ocenić, co będzie miało dużo lików. Ale rzadko w sumie idę tym kluczem.

Czy twój instagram to też praca?

To jest pamiętnik pomieszany trochę z portfolio, bo wstawiam tam też swoje prace. Jakoś tak jest, że jak coś robisz z sercem, to prędzej czy pózniej przychodzą też propozycje. Ale nie pokazuje niczego wbrew sobie. Wiele rzeczy też normalnie kupuję i taguje tak w ramach „przyjacielskiej” przysługi, kiedy naprawdę jestem z nich zadowolona.