O pasji podróżowania
To chyba najbardziej zwariowana osoba jaką poznałam. Magda Bębenek , Magu Bee, ma 25 lat i tysiące pomysłów na siebie. Swoim doświadczeniem mogłaby obdzielić kilkanaście osób. Prowadzi zajęcia z Zumby, pisze blogi, niedawno postanowiła nawet zostać specjalistką od masażu. Tak naprawdę mogłabym wymieniać godzinami – jednak to, co mnie najbardziej interesuje, to jej pasja do podróży.
Zwiedziłaś wiele miejsc. Mieszkałaś w Indiach, obecnie przebywasz w Nowym Jorku. Czym dla Ciebie jest podróżowanie?
Życiem. Brzmi górnolotnie, wiem. Jednak ostatnie już prawie 3 lata mojego życia to tak naprawdę ciągłe podróże. Za każdym razem, gdy poznaję kogoś w trakcie wyjazdu i pada pytanie: „Jesteś na wakacjach?” zaczynam się śmiać i mówię, że „wakacje” bierze się od pracy, szkoły, „normalnego” życia. Dla mnie jednak to właśnie spanie na dziko na Sycylii czy objeżdżanie Islandii autostopem są tym normalnym życiem, a dorywcze prace po drodze są nijako wakacjami. Inna sprawa, że biurową pracę na pełen etat miałam tylko raz – wytrzymałam 4.5 miesiąca i nie zamierzam do tego nigdy wracać. Żeby jednak spróbować pociągnąć ten wątek dalej – podróżowanie pomaga mi lepiej zrozumieć innych i odejść od oceniania świata i jego mieszkańców według utartych kategorii; pozwala obserwować otoczenie i wchłaniać wiedzę przekazywaną w przeróżnych kręgach kulturowych; uczy samodzielności i zachowywania zimnej krwi w sytuacjach kryzysowych.
Każde miejsce jest inne, każdy kraj to inna kultura i obyczaje, ale jakbyś miała do wyboru trzy miejsca w których mogłabyś zamieszkać – jakie kraje byś wymieniła i dlaczego?
Niestety, nie umiem dać Ci jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ w mojej głowie nie funkcjonuje na razie pojęcie długoterminowego mieszkania w jednym kraju. Trafiłam na miejsca, w których chciałabym pomieszkać kilka tygodni lub miesięcy, lub o których wiem, że byłyby dla mnie ciekawym miejscem w późniejszych etapach życia. Islandia ze względu na bezpretensjonalność i bezpośredniość ludzi oraz najczystszą wodę pitną na świecie i zapierającą dech w piersiach przyrodę – to naprawdę jest inny świat (dlatego nie mogę się doczekać kiedy znowu założę na nogi buty trekkingowe i spędzę tam kolejne 3 tygodnie latem 2013 roku). Gdy człowiek nasyci się już pięknem natury, ciszą i prostotą otoczenia, może przenieść się na trochę do Rejkjawiku, którego atmosfera ma w sobie coś niesamowicie urzekającego Południe słonecznej Hiszpanii i Granada, moje ulubione miasto regionu. Granada jest pełna sztuki ulicznej, flamenco tańczonego i granego w licznych starych cygańskich jaskiniach, imponującej architektury, niezliczonych pubów i klubów o przeróżnej stylistyce i, przede wszystkim, różnorodnych ludzi – tysięcy studentów, mieszkających na wzgórzach hippisów, przemierzających centrum miasta garniturowców i spacerujących rodzin. Do tego, w żadnym innym miejscu wiosna nie pachnie tak pięknie, jak tu. Obecnie do listy miejsc, w których chciałabym spędzić i popracować co najmniej rok dołączył Nowy Jork – różnorodność i możliwości, które ma do zaoferowanie to miasto są nieporównywalne do niczego innego. Ilość sztuki, muzyki, tańca, wydarzeń kulturalnych, festiwali, jedzenia.
Jakbyś miała porównać wszystkie miejsca które odwiedziłaś, które jest idealnym miejscem dla Ciebie, pod względem kultury, stylu życia?
Żadne i każde, z jednej prostej przyczyny – szczerze wierzę, że z każdego miejsca wyciągniemy tyle, ile będziemy chcieli. Teraz pociągają mnie miejsca dynamiczne, pełne energii i projektów czekających na zrealizowanie. O ile uwielbiam Berlin czy Sztokholm, są one dla mnie zbyt stateczne… Wydaje mi się, że na chwilę obecną najbliższy ideału byłby Nowy Jork, choć najbliższe lata i tak planuję spędzić w rozjazdach.
Często spotykamy się ze stwierdzeniem, że podróżowanie to bardzo drogie hobby. Patrząc na Ciebie, mogę śmiało stwierdzić, że jesteś przykładem na całkowite zaprzeczenie tej tezy. Jak tanio podróżować?
Cóż, z podróżowaniem jak z każdą inną rzeczą w życiu – jego cena zależy od tego, czego chcemy doświadczyć i jakie mamy oczekiwania. Jeśli kogoś interesuje np. nurkowanie głębinowe we wrakach statków lub obejrzenie Wielkiej migracji z lotu ptaka, to w niewielki sposób będzie w stanie zminimalizować koszty podróży. Jeśli ktoś chce wyjechać za granicę, żeby nauczyć się języka, to ma do wyboru multum możliwości – od kosztownych kursów językowych all-inclusive, przez zapisanie się do szkółek letnich organizowanych przez lokalne uczelnie wyższe, wymiany studenckie lub naukowe, staże w ramach organizacji (np. AIESEC), wolontariaty (np. WWOOF) i w końcu na własną rękę w ramach prac dorywczych czy wyjazdów niezorganizowanych. Ja jestem w stanie podróżować bardzo tanio, ponieważ przy krótszych wyjazdach nie potrzebuję mieć własnego pokoju czy łazienki, zazwyczaj nie przeszkadza mi jechanie 10h autobusem zamiast 6h pociągiem czy 1h samolotem. Kiedy już latam, nie muszę dostawać na wejściu na pokład gazety, a w trakcie lotu coli i orzeszków, więc non-stop latam tanimi liniami itp. Jest jedna magiczna społeczność – CouchSurfing. Nieustannie powtarzam, że CS jest najlepszym wynalazkiem stulecia dla turystyki indywidualnej. Tak jak wspomniałam – wszystko zależy od tego czym dla danej osoby jest podróżowanie i czego oraz w jakich warunkach od swoich wyjazdów oczekuje. Jednak jedno jest pewne – na wszystko znajdzie się sposób!
Sporo czasu spędziłaś w Indiach. Skąd wziął się pomysł na wyjazd akurat tam?
Pomysł na wyjazd do Indii zrodził się kilka lat temu – był to czas mojej fascynacji filmami bollywódzkimi. Pierwsze plany dotyczyły kilkutygodniowej podróży objazdowej po tym ogromnym kraju, jednak wyjazd ten nigdy nie doszedł do skutku. To, że znalazłam się w Indiach w grudniu 2010 roku to był czysty przypadek – dokładnie tydzień po powrocie z podróży po Indonezji, na spotkaniu ze znajomymi, poznałam osobę która prowadziła biuro podróży w Bombaju. Po czterech godzinach otrzymałam propozycję pracy jako asystentka. I tak znalazłam się w Indiach!
Z Indiami wiąże się chyba większość twoich najbardziej zwariowanych przygód?
Tak, z tym trzymiesięcznym pobytem w Indiach wiąże się wiele historii, które zupełnie różnią się od opowieści większości osób, które się do tego kraju wybierają. Zamiast zapyziałych hoteli, karaluchów, irytujących sprzedawców i problemów żołądkowych, moja rzeczywistość pełna była imprez w klubach kilkugwiazdkowych hoteli, kucharza i sprzątaczki w domu, znajomych z zaplecza telewizji, ciasta czekoladowego jedzonego o 4 nad ranem po wyjściu z klubu, o wystawnych indyjskich weselach nie wspominając.
Teraz Nowy Jork. Czym najbardziej zafascynowało Cię to miasto?
Są dwa słowa, które przychodzą mi na myśl wraz z NYC: różnorodność i potencjał. Weźmy przykład z dzisiaj – postanowiłam trochę popracować i zostałam w domu, w Queens. Zgłodniałam więc zeszłam na dół i w przeciągu 10 minut kupiłam świeże owoce i warzywa w chińskim warzywniaku, ciasto czekoladowe nasączane winem w kolumbijskiej piekarni i coś w stylu pieczonych calzone ze szpinakiem w piekarni urugwajskiej. Do wyboru miałam jeszcze knajpy meksykańskie, tajskie, hinduskie i tybetańską. Wszystko w promieniu 3-4 ulic. NYC jest niezwykle rozległym miastem, sam Manhattan jest większy, i na pewno bardziej tętniący życiem, niż Warszawa. Codziennie można iść na kilkadziesiąt sztuk teatralnych na Broadwayu i poza nim, bardziej klasycznych koncertów w Lincoln Center i mniej klasycznych w jednej z knajpek Williamsburga, wpaść na wernisaż galerii w Chelsea.
Miejsce w NY w którym spędzasz najwięcej czasu?
Midtown na Manhattanie, czyli powiedzmy obszar między 14. i 50. ulicą, między 5. I 9. aleją, ponieważ tam mieści się zdecydowana większość szkół tańca i kickboxingu, do których chodzę na zajęcia. Do tego Jackson Heights w Queens, gdzie mieszkam (choć zazwyczaj wracam tu jedynie na kilka godzin snu) i różne części Brooklynu, w którym uczęszczam na moje ulubione zajęcia do Cumbe, szkoły tańców afrykańskich.
Twoje plany na przyszłość? Myślisz o tym, czy na razie żyjesz chwilą obecną? Planujesz wrócić do Warszawy?
Czwartego grudnia wracam do Warszawy, jednak już 5 dni później ruszam do Brukseli i natychmiast potem do Paryża, gdzie 11 grudnia wsiadam w samolot do Bombaju. Z Indii wracam pod koniec lutego, biorę udział w półmaratonie paryskim i w drugim tygodniu marca powinnam znowu dotrzeć do Warszawy. Do Indii lecę zatańczyć w filmie bollywoodzkim, uczyć się Kathaku (jednego ze stylów tanecznych ze stanu Uttar Pradesh) i przekonać się, jak wygląda życie w ashramie.
Submit a Comment