English
MAŁA REPORTERKA KAROLA: USA Road Trip
Mała reporterka Karola ma 10 lat i wraz z rodzicami odwiedziła już 27 krajów. Najlepiej czuje się w Azji. Została właśnie patronem STYLISH PAPER (patronite.pl/intopassion) i w swoim pierwszym artykule zabiera nas w podróż do USA.
Wspierając nas na Patronite, można otrzymać od nas letni numer STYLISH PAPER, w którym znajdziecie wiele ciekawych artykułów. Karola założyła też konto na Instagramie, gdzie można śledzić jej podróże @travel_lojek.
FB: intopassion, IG: into_passion
Polecieliśmy do Stanów na 3 tygodnie. To był mój pierwszy wyjazd do USA. Odwiedziliśmy 6 stanów: pierwszy przystanek Miami na Florydzie. Poza Florydą odwiedziłam Arizonę, Newadę, Kalifornię, a także stany Georgia i Alabama.
Na Florydzie byłam w Panama City, Miami, Key West, Everglades i Naples. Wśród tych miejsc najbardziej podobało mi się w Panama City, gdzie odwiedziłam rodzinę. Fajnie było zobaczyć, jak żyją, a także odkryć plaże. Rodzina miała skutery, na których pływaliśmy. Wypłynęłam na Zatokę Meksykańską i zobaczyłam 20 delfinów, które krążyły wokół mnie. Bardzo mi się to spodobało. Wskoczyłam do wody i dotknęłam jednego – to było wspaniałe przeżycie dla mnie, którego nigdy nie zapomnę. Najmniej urzekło mnie Miami i Key West, bo są bardzo przereklamowane. Miami to z kolei duże miasto bez uroku.
Z Miami polecieliśmy do Las Vegas, które bardzo mi się podobało. Bardzo kameralne miasteczko położne na terenie pustynnym, tętniące życiem. Wynajęliśmy Mustanga GT i ruszyliśmy w drogę – było to dla mnie frajdą jechać pierwszy raz kabrioletem.
Niedaleko Las Vegas w stanie Kalifornia leży Death Valley, gdzie temperatura czasem sięga 60°C i również warto tam pojechać. Jadąc w stronę Arizony, aby zobaczyć Grand Canyon, zatrzymaliśmy się w Hoover Damm, które leży pomiędzy stanem Arizona, a Newadą. Była to w 1933 roku największa elektrownia wodna, przy zaporze jest sztuczne jezioro. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Grand Canyon widziałam niestety tylko przez 30 minut, bo zaczęło padać i była mgła. Ludzie tam przyjeżdżają na tydzień, a nawet śpią. Generalnie było bardzo dużo osób, trudno było zrobić zdjęcie.
Jadąc od Hoover Damm w stronę Grand Canyonu warto skierować się na najstarszą drogę „Route 66” zwaną „matką amerykańskich szos” i główną drogą Ameryki. Kiedyś to była najważniejsza trasa w Stanach Zjednoczonych. Route 66 przebiega prze osiem stanów i ma ponad 2448 mil długości. Prowadzi z Chicago do Los Angeles.
Zwiedziłam już wiele zakątków świata, ale Azja zawsze będzie dla mnie numerem jeden ze względu na street food, wspaniałych ludzi oraz rajskie widoki. W USA długo musieliśmy szukać czegoś do jedzenia, ponieważ były tam same fast foody. Lokalna kuchnia w USA to fast food, a także steaki, BBQ. Jechałam z rodzicami do Walmarta i kupowaliśmy tam sałatę, pomidory, ogórki, przyprawy i robiliśmy w hotelu sałatkę. Raz był nawet grill w hotelu, więc kupiliśmy steki i sami upiekliśmy – były pyszne.
Wszystkie plażę nie miały też takiego uroku, jak te w Azji – na plaży było mnóstwo parasoli, co kojarzyło mi się z polskim Mielnem. Podobał mi się natomiast amerykański akcent, poznałam koleżankę w hotelu i rozmawiałam z nią po angielsku. Na pewno lepiej mi się rozmawiało niż w Azji.
Niestety nie odwiedziłam atrakcji dla dzieci, bo nie było na to czasu. Ale dla mnie największą atrakcją była „Route 66”. Myślę, że bym poleciła innym dzieciom wyjazd do USA z rodzicami, ponieważ bardzo fajnie zobaczyć miejsca, w których kiedyś kręcono filmy.
Lubię przemieszczać się i zwiedzać nowe miejsca. Podróżowanie przez wiele godzin samochodem mnie nie nudzi – gdy tata prowadzi, to nagrywamy z mamą śmieszne filmiki w zwolnionym tempie. Czasem coś porobię na telefonie, zrobię jakieś zdjęcia. W aucie też czytam książki ze szkoły, bo muszę nadrobić program. Czasem nawet śpię. Jak będę starsza to planuję podróż dookoła świata z moją przyjaciółką.
Submit a Comment