Nieobecny. Na wyjeździe. Z dala. Daleko. Oderwać się. AWAY – Away Hua Hin – Pranburi Boutique Resort to azjatycka podróż, która pozwoli nam odseparować się od codzienności, stresów, trosk. Powoli, zupełnie naturalnie zlejemy się z tempem tajskiego życia i rytmem natury.
Szyk starego Szanghaju. Wdzięk, klasa. Z szerokiej i głośnej Sukhumvit Road skręcamy w wąska uliczkę. Docieramy do jej końca, gdzię otoczony drzewami wynurza się Cabochon Hotel.
Geometryczne, prostokątne kształty. Minimalizm. Drewno, beton. Biel, szarość, beż, brąz. Wszystko w x2 Samui na otulonej romantycznymi kolorami tajskiej wyspie Samui – banalnie ale prawdziwie – witaj w raju!
Podrożowanie to łatwa rzecz? nie zawsze! Mimo, że podróżowanie wydaje się słodkie niczym marzenia czasem powoduje wielkie zmęczenie i ogromna stratę czasu. Ale zwykle warto.
Marmury Taj Mahal widziane z plantacji herbaty, gdzie dzieciaki bawią się w ziemi za drucianym ogrodzeniem. Chodniki Bombaju pod hotelem Taj gdzie szejkowie podjeżdżają samochodem z szoferem, kobiety w kapeluszach wchodzą do butiku Diora, a walka o miejsce na tym skrawku betonu trwa – bezdomni, chorzy, sprzedający i kupujący – ten chodnik dla wielu oznacza przetrwanie.
Jak zapewne wiele osób jestem fanką Tajlandii, ale doceniam też starania wszystkich, którzy pozwalają nam wybrać się w prawdziwą podróż i odkrywać dalekie kraje będąc w Warszawie – czy dzięki masażowi tajskiemu, prawdziwie chińskim potrawom czy też atmosferze francuskiego bistro. Nie każdemu chce się wysilić, aby sprzedać nam kawałek prawdy.
Od zawsze, kiedy zadawano mi pytanie: “Gdybyś miała wybór, jakim zwierzęciem byś była?”, odpowiadałam motylem lub delfinem, nigdy: małpą. Jednak gdy przy wyjeździe z Bangkoku znajoma Kanadyjka wspomniała mi o Gibbon Adventures (z ang. Przygody Gibbonów), nie było odwrotu – leciałam na północ Tajlandii, żeby wybrać się na trzydniowy trek po laotańskiej dżungli i jeżdżąc po zawieszonych ponad koronami drzew linach poczuć wiatr we włosach niczym te małe nadrzewne małpy. Read More
Początkowo miałam być w Bombaju do 22ego lutego. Jednak w połowie stycznia uświadomiłam sobie, że biorąc pod uwagę wszystkie zaplanowane przeze mnie wyjazdy, w mieście tym został mi niecały tydzień. Postanowiłam, że niemożliwym jest, żebym wyjechała z Indii tak wcześnie. Do kiedy tylko wiza pozwoli mi zostać! – pomyślałam i poczułam, jak kamień spada mi z serca. Najtańszy bilet powrotny znalazłam na 4ego kwietnia na Ukrainę, z której wracałabym dalej autostopem lub pociągiem. Osiadłam więc szczęśliwa w Bombaju, do czasu kiedy po niespełna półtora tygodnia, w Walentynki o 1:55 nad ranem, wsiadłam w samolot do Bangkoku.