• intopassion
• On września 17, 2013

12 pokoi, każdy w innym kolorze. Ciepłe barwy, antyki i nowoczesne zdjęcia i obrazy. Pod koniec lat 90-tych było to coś niestandardowego, bo większość hoteli miało w tamtym czasie białe ściany i było anonimowe. Dziś Hotel Art Nouveau wciąż robi wrażenie swoją odmiennością, ale i pasją właścicieli.

Gerd trafił do Berlina kiedy zdecydował się na kontrakt z brytyjską firmą. Wkrótce dołączyła do niego żona Kristin, która pracowała kiedyś dla największego przewodnika hotelowego w Szwajcarii. – Była to połowa lat 90-tych – czasy, kiedy internet powoli się rozwijał – opowiada Kristin. Podróżowałam po całym świecie, z biegiem czasu stawałam się jednak coraz bardziej zmęczona i samotna. Wtedy zdecydowałam, że chce mieć swój hotel w Berlinie.

Na początku Gerd i Kristin mieszkali piętro nad hotelem. Teraz ich mieszkanie mieści się kilka minut spacerem od apartamentów. Kristin pochodzi ze znanej z produkcji mebli, w tym głównie krzeseł, rodziny Thonet. – To ona ma gust – mówi dumny Gerd. W pokojach znajdują się te same łóżka, które są sławnym w Berlinie hotelu Adlon Kempinski. Stronę hotelu zaprojektowała córka – wszystko ma bardzo rodzinny wydźwięk. Od samego początku istnienia hotel jest też związany ze sztuką – w hotelu odbył się duży wernisaż Sabine Kacunko, z którą Gerd i Kristin współpracują od początku istnienia hotelu. Zakupili zresztą 4 jej prace, choć i gościom zdarza się kupić obraz czy fotografię.

Początki działania hotelu nie były takie trudne – szczęście się do nich uśmiechnęło, bo w hotelu zamieszkał amerykański biznesmen, który pisał o miejscach do przewodnika Gemuetlichkeit. To była najlepsza promocja – 14 000 Amerykanów pochodzących z Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Berlin stawał się coraz częstszą destynacją, szeroko opisywany w amerykańskiej prasie. Hotel Art Nouveau stał się doskonałą rekomendacją – po publikacji w przewodniku wzmianka o hotelu pojawiła się w LA Times, a potem zadziałała magia „copy paste” czyli rekomendowanie tych samych miejsc, które poleciła inna opiniotwórcza gazeta. W taki sposób Hotel Art Nouveau został wyróżniony jako interesujące miejsce przez kolejne amerykańskie dzienniki (New York Times czy US today) i przewodniki (lonely planet, time out – fodor’s).
W tym czasie Kristin ciężko pracowała – stworzyła logo Hotel Art Nouveau – można je zobaczyć przed wejściem do hotelu, a także na porcelanowych talerzykach, filiżankach i kubeczkach. Gerd mówi, że kubeczki trafiaja do najlepszych nowych przyjaciół – jako prezent i pamiątka z pobytu w hotelu. Goście też na swój sposób dziękują właścicielom – w Hotel Art Nouveau jest najpiękniejsza książka z wpisami gości jaką widziałam – rysunki, szkice, kartki. Dziękując goście zostawiają kawałek siebie. To chyba największa nagroda za ich trud.

Gerd i Kristine kszątają się rano w kuchni, rozmawiają z gośćmi, dają im rekomendacje. Kiedy widzą, że na śniadanie nie jemy wędliny, zwiększają wybór serów. Obcują z gośćmi z całego świata: niemieckie rodziny, Polacy przyjeżdżający na targi, Amerykanie na wakacjach. W różnym wieku, mający różne życzenia. Kristine mówi, że w oparciu o swoje doświadczenia z odwiedzenia tak wielu hoteli chciała stworzyć miejsce bliskie sercu – dzieląc się tym co lubią i wiedzą, swoją obecnością i zaangażowaniem, zyskali to, czego nigdy nie stworzą sieciowe hotele.

Co nam się podobało:

– Lokalizacja-  w pełnej restauracji, kawiarni oraz barów części Charlottenburga, bliskość stacji U i S Bahn.
– Piękna winda w stylu Art Deco, która wiezie pod drzwi hotelu.
– Kameralna atmosfera hotelu.
– Wieczorny system „otwartej kuchni”- wpisujemy na listę pokoju to co zjemy lub wypijemy.
– Śniadanie w formie bufetu-hotel korzysta z lokalnych i ekologicznych produktów.
– Ściana kuchenna, która można zamknąć, w której obok ścierki kuchennej i deski do krojenia wkomponowane są czarno-białe fotografie.

Zobacz także: INTOhotels: Hotel Art Nouveau

Czytaj o Berlinie:

BERLIN I LOVE YOU!

Vintage Galore – sklep meblowy z duszą