Sezonowe smaki w Bibenda
- Paulina Grabara
- On maja 5, 2015
BIBENDA jest miejscem, do którego regularnie wracam i wiem na co mam ochotę. Karta się jednak zmienia i zwykle czeka mnie niespodzianka. Zawsze równie smaczna. I zawsze powoduje myśl, że muszę tu koniecznie wrócić, aby znów cieszyć się tym smakiem.
Zwykle wybieram z karty z sekcji małe zimne lub małe ciepłe. No i dodatki, które w Bibendzie są zachwycające.
Zamówiłam hummus ale będzie dopiero po 17. Dopiero ‚dojechała’ cieciorka’. Wybrałam więc pieczone pietruszki z czosnkiem niedźwiedzim (poprosiłam bez masła). Dostałam pięknie przybrane małymi jadalnymi kwiatami. Do tego jarmuż. Podobno rewelacyjnie zdrowy. Na zimno. Siekany z kalafiorem, suszonymi wiśniami (podziękowałam). prażonymi orzechami włoskimi oraz bazyliowo – cytrynowym winegret. Idealna letnia, lekka sałatka.
Całe menu brzmi świetnie. Czego żałowałam najbardziej? Chyba szczawiu, botwiny, rukoli, rzodkiewki, czipsów z boczniaka. I białej fasoli gigant, suszonych grzybów, czosnku, natki, szczawiu i świeżego chrzanu.
Ale to nie knajpa wegetariańska. Ja po prostu wolę kilka małych warzywnych wariactw, niż jedno bardziej syte danie.
Kto jednak nie wyobraża sobie posiłku bez mięsa też znajdzie tu raj. W przystawkach znajdziemy między innymi pate z kaczej wątróbki z pistacjami czy białą kiełbasę z chrupiącą soczewicą i pieczoną czerwoną cebulą. Poza kartą dziś na gości czekał na przykład stek.
Lubię Bibendę bo inspiruje. I wkrótce znów tu wrócę otwarta na nowe doznania kulinarne.
Podoba nam się:
– rewelacyjna bez wyjątku obsługa – miła, pomocna, otwarta ale nienachalna
– sezonowa karta i kreatywne pomysły szefa kuchni
– liczne lokalne produkty w menu: na przykład talerz polskich serów
– stoliki na zewnątrz, dzięki którym możemy cieszyć się długo wyczekiwanymi promykami słońca
– sposób podania i wielkość porcji adekwatna do ich ceny
Submit a Comment