Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image

INTO passion | Kwiecień 19, 2024

Scroll to top

Top

No Comments

Antarktyda – rozmowa z Podróże Wojownika i Lalą Horosz

Antarktyda – rozmowa z Podróże Wojownika i Lalą Horosz
Paulina Grabara

„Nie płaczcie, że to już koniec, cieszcie się, że to przeżyliście” – usłyszeli od kapitana, kiedy zakończyli rejs na siódmy kontynent. Antarktyda jest jedynym całkowicie niezamieszkałym kontynentem na ziemi. Nie ma żadnych swoich rdzennych mieszkańców, jedynie żyją tam ludzie, którzy są w stacjach badawczych. Tylko dwa procent Antarktydy nie jest pokryta lodem. Grubość pokrywy lodowej wynosi około 2 kilometrów, a w najgrubszym miejscu prawie 5 kilometrów. To na Antarktydzie odnotowano najniższą temperaturę w dziejach świata – w lipcu 1983 roku w rosyjskiej stacji badawczej wyniosła -89,2 stopnia. Tych wszystkich informacji dowiaduję się z serii o Antarktydzie na kanale Podróże Wojownika od Lali i Piotrka, którzy przeżyli tam właśnie przygodę życia.

Lala Horosz (IG: lalahorosz), Piotr Pająk (IG: podroze_wojownika_youtube)
Wysłuchała i opracowała: Paulina Grabara-Król (IG: intopassion.pl)

Możesz też stać się częścią STYLISH PAPER (Gazety w formacie A3, którą wydaję KLIK po więcej informacji) i intopassion – jeśli MASZ OCHOTĘ OTRZYMAĆ NOWY NUMER STYLISH PAPER, wesprzyj projekt na patronite.pl/intopassion.

 

image00009

 

Pamiętam słowa Susan Sontag „Nie byłam wszędzie, ale wszędzie jest na pewno na mojej liście”. Można by powiedzieć, że bardzo trafione stwierdzenie dla każdego zakręconego na punkcie podróży, do których się zdecydowanie zaliczam. Ale krajów nie zaliczam i wszędzie nie jest na mojej liście. Dzięki vlogom Podróże Wojownika (wywiad z Piotrkiem mogliście przeczytać w letnim numerze i znajdziecie go na intopassion.pl) do mojej listy miejsc do odwiedzenia dołączyły dwa
kolejne miejsca, których delikatnie mówiąc wcześniej nie rozważałam: Pakistan i przede wszystkim Antarktyda. Co za pomysł. Przez myśl mi nie przeszło, dopóki Piotrek i jego (od czasu wyprawy na Antarktydę, ale o tym za chwilę) Narzeczona, nie zabrali mnie w fenomenalną podróż na Siódmy Kontynent (dużymi literami piszę z szacunku dla miejsca, którego piękno odkryłam dopiero po tylu latach). I żeby nie było. Regularnie wałkujemy z moją sześcioletnią córką historię pingwina cesarskiego Pingu, który zamieszkiwał właśnie Antarktydę (jeden z bohaterów serii świetnych książek Martyny Wojciechowskiej), ale mimo, że była to jedna z najbardziej wzruszających historii, nie przyszło mi do głowy, żeby chcieć się tam wybrać. I Natalce, która ma lat 6, również.

Po obejrzeniu relacji i filmów u Lali i Piotrka wiemy, że przeżycie takiej przygody byłoby genialne. I dlatego Panie i Panowie, w ostatniej chwili zmieniłam pomysł na okładkę, by z ich pomocą zabrać Was w wyjątkową podróż – na Antarktydę.

 

image00005

 

„Cała podróż na Antarktydę to były takie etapy, że my za każdym razem mówiliśmy TO JUŻ. Lecieliśmy do Ushuai, mówiliśmy to już. Wielka ekscytacja. Później wsiadanie na statek i znowu taki moment to już, myśleliśmy, że to już jest ten punkt kulminacyjny, a on cały czas się przesuwał.

Pierwsze zejście, ale to nie był jeszcze główny ląd, to była wyspa i tak naprawdę ekscytacja rosła z każdym dniem, więc ciężko wybrać jeden moment niemożliwy do opisania słowami, ale myślę, że takim zwieńczeniem wyprawy były nasze zaręczyny i to jest ta chwila, która zapadnie nam w pamięci najdłużej” – opowiada o swojej wyprawie na Antarktydę Lala Horosz, podróżniczka, narzeczona Piotra Pająka, mistrza świata w kickboxingu oraz twórcy kanału Podróże Wojownika.

Na Antarktydzie Piotrek poprosił swoją Lalę o rękę. W miejscu, które było jej marzeniem. A ja uważam, że w życiu takie rzeczy mają ogromne znaczenie, bo przynajmniej my – kobiety, często do takich historii i wspomnień wracamy. Dodam Wam zabawną ciekawostkę: otóż Piotrek do końca nie uklęknął przed przyszłą Narzeczoną, choć wyraźnie chciał, ponieważ na Antarktydzie nie można dotknąć pokrywy lodowej niczym innym niż podeszwą buta.

 

image00002

 

Pytam Lali skąd pomysł na wyprawę? Niewiele znam osób, które na liście podróży marzeń mają Antarktydę, bo większości nawet nie przychodzi do głowy. Mówi, że jakieś cztery i pół roku temu zupełnie przypadkiem dowiedziała się od swojej znajomej, że jej mąż był pilotem wycieczki na Antarktydę i był tam już po raz drugi. „Ja wtedy siedziałam u niej, bo jest fryzjerką, i jak się o tym dowiedziałam, to stwierdziłam, że jak to Antarktyda, ja muszę tam być. Do mnie to nie docierało, jak można to zrobić, jak można tam popłynąć. Nie wiedziałam jeszcze kiedy, ale wiedziałam, że muszę tam dotrzeć”. To spowodowało, że zaczęła mocno interesować się tematem, oglądać różne zagraniczne vlogi, dokumenty, czytać blogi. „Temat siedział mi w głowie” – dodaje. „Kiedy zaczęliśmy się z Piotrkiem spotykać i rozmawialiśmy o naszych największych marzeniach, to powiedziałam mu, że moim marzeniem jest wyruszyć na rejs na Antarktydę i taki miałam też plan na następny rok”.

 

image00001

 

Kto ogląda vlogi Podróże Wojownika, ten wie, że tych dwoje łączy nie tylko pasja podróżowania, ale przede wszystkim jakieś magiczne pokrewieństwo dusz. Jak mówi Lala, Piotrek jak się dowiedział, że można to zrobić, to miał taką samą reakcję, jak ona cztery lata wcześniej. I powiedział: „To róbmy to”. Lala i Piotr wydali najwyższej jakości przewodnik w formie ebooka o Tajlandii, w której oboje mieszkali i którą oboje uważają za swój dom. Sprzedaje się świetnie. „Stwierdziliśmy, że część dochodu ze sprzedaży ebooka przeznaczamy na podróż na Antarktydę” – tłumaczy, w jaki sposób tak szybko udało im się zdobyć pieniądze na podróż. Z drugiej strony osoby, które nie mają mieszkań, samochodów i innych kosztowności, same siebie stawiają w innej pozycji w kwestii finansowania podróży. Jak to się mówi, każdy ma swoje priorytety. Niektórzy twierdzą też, że nie można mieć wszystkiego. Od pomysłu do realizacji nie minęło zbyt dużo czasu. Pytam Piotra czy myślał wcześniej o Antarktydzie – bo Piotr, jak Susan Sontag, chce odwiedzić wszystkie kraje, a na swojej liście ma ich już jakieś 90 (dokładnej liczby nie warto podawać, bo cały czas jest w podróży i liczba się powiększa). „Wcześniej, zanim Lala opowiedziała mi o swoim marzeniu, nie planowałem Antarktydy. Nawet nie wiedziałem, że to jest do zrobienia. Alicja powiedziała, że można tam jechać. Nie wiedziałem wcześniej, że od tak można popłynąć na Antarktydę. No i zaczęliśmy grzebać i szukać, aż w końcu znalazłem ofertę last minute za 5000 dolarów. Normalnie cena wynosi od 8000 do 12 000 dolarów”. I popłynęli. Oglądając vlogi z ich wyprawy duże wrażenie zrobiła na mnie sama podróż statkiem, bo wyglądała na wspaniałą przygodę. „Na statku zaskoczyło nas dużo rzeczy. Wszystko było świetnie zorganizowane, fajna była ekipa” – opowiada Piotr i dodaje. „Wszyscy się zgrali. Było to wszystko dograne tak, jak powinno być. Jedzenie było jak w bardzo dobrej restauracji, codziennie przygotowywane na najwyższym poziomie i z tego też byliśmy bardzo zadowoleni”. Na statku były też bardzo ciekawe wykłady, między innymi o pierwszych ludziach, którzy zdobywali Antarktydę i Biegun Północy, o różnych zwierzętach oraz oczywiście szkolenia.

 

image00004

 

Największą obawą dla wielu osób, które zaczynają rozważać podróż na Antarktydę jest Cieśnina Drake’a, czyli najbardziej wzburzone wody świata. Cieśnina znajduje się pomiędzy Ziemią Ogrnistą a Antarktydą i łączy wody Oceanu Atlantyckiego z Pacyfikiem. Podczas podroży na Antarktydę fale były duże, horyzont regularnie znikał z pola widzenia, ale dało się normalnie funkcjonować. Dopiero podczas powrotu cieśnina pokazała swoje prawdziwe oblicze: „Fale miały po 10 metrów, a ja przez 2 dni prawie nie wychodziłem z łóżka. Było naprawdę ciężko, ale było warto” – mówi Piotr, a Lala dodaje, że nawet wykłady były w tym czasie odwołane, nie dało się też normalnie zjeść posiłku, można było zobaczyć poprzewracane meble.

Ale po przetrwaniu najgorszego, nawet jak tym najgorszym jeszcze nie było, przychodzi ten wyjątkowy moment, ta magiczna chwila, której nikt nam nie zabierze. Wychodzimy i podziwiamy góry lodowe, pingwiny, wygrzewające się na słońcu foki. Możemy zobaczyć wieloryby. Razi nas niebieski, aż fosforyzujący kolor bieli. Pokrywa lodowa wydaje się świecić. Ale jedno to zobaczyć Antarktydę, a drugie to zejść na ląd i postawić na nim stopę. Lala opowiada, że nie wiedzieli, ile mają w planie zejść na ląd i przewidywali, że pewnie jedno dziennie, Ale rzeczywistość okazała się bardziej optymistyczna i okazało się, że zejścia są dwa. I całe szczęście, bo wyprawę trzeba było przerwać i ze względu na straszny sztorm Podróżnicy wrócili półtora dnia wcześniej. „Niby straciliśmy trzy zejścia, ale w naszej głowie zyskaliśmy jedno, bo nastawiliśmy się na cztery, a mieliśmy finalnie pięć” – tłumaczy Alicja.

Jakie były te najpiękniejsze i najbardziej ekscytujące momenty całej wyprawy? Odczucia Lali mogliście już przeczytać na początku artykułu. Na koniec pozostawiłam odpowiedź Piotra: „Dla mnie takim momentem było wejście na statek, chwila, w której kapitan powiedział, że przekroczyliśmy 60 stopień szerokości geograficznej na Antarktyce, jak zobaczyliśmy pierwsze góry lodowe. Potem było pierwsze zejście ze statku i zaręczyny oczywiście. Fajne były jeszcze wypowiedziane przez kapitana na samym końcu słowa, gdy zakończyliśmy ekspedycję: Nie płaczcie, że to już koniec, cieszcie się, że to przeżyliście. To były totalnie trafione słowa”.

 

image00004

 

Czy Antarktyda to miejsce, które uzależnia? Za którym się tęskni? Do którego chce się wrócić? Wydaje mi się, że dla wybranych zdecydowanie tak, ale jak słusznie zauważa Lala ze względu na odległość i na cenę takiej wyprawy ciężko jest myśleć o Antarktydzie jako o miejscu, do którego się wraca. „Na pewno jest jakiś sentyment i gdzieś tam z tyłu głowy mamy taką myśl, że może kiedyś byśmy wrócili, może na dłuższy rejs, ale na razie cieszymy się, że choć ten jeden raz nam się udało”.

Serdecznie Wam polecam obejrzenie wszystkich vlogów z wyprawy, ale mam też dobrą wiadomość dla tych, których zainteresował temat i polubili sposób narracji Lali i Piotra. Przygotowują oni Dziennik z podróży na Antarktydę, w którym opiszą, co się działo podczas podróży, ale również będą tam retrospekcje i wspominki z całej wyprawy. „Będzie to bardzo fajna książka o emocjach, które nam towarzyszyły podczas całej podróży, nie tylko tych pozytywnych, ale też tych negatywnych. O obawach, dążeniu do spełniania marzeń i realizowaniu swoich celów. Na końcu będzie taki zbiór know-how, jak my to zrobiliśmy, z jakiego biura, jakie ubezpieczenie, czyli zbiór
wszystkich informacji praktycznych, które bardzo ułatwią planowanie podróży innym osobom”. Będzie to bardzo ciekawa pozycja – moim zdaniem dla każdego.

 

penguins-429134

 

rod-long-gUYYvPrnuHY-unsplash

 

 

Submit a Comment