Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image

INTO passion | Kwiecień 19, 2024

Scroll to top

Top

No Comments

LUBLIN MIASTO INSPIRACJI I KREATYWNYCH LUDZI

LUBLIN MIASTO INSPIRACJI I KREATYWNYCH LUDZI
Kamila Belczyk Panków

Są młodzi i bardzo ambitni. Wyróżnia ich pasja i kreatywność. To oni tworzą ciekawe inicjatywy i sprawiają, że Lublin mimo, że jest miastem często zapomnianym, szufladkowanym jako Polska B rozwija się i dorównuje innym większym polskim miastom.

 

TANDEMOWY POMYSŁ

ANDRZEJ STANOWSKI, ROWERY JASID


Rower towarzyszył mi od najmłodszych lat. Pasją stał się  gdy byłem nastolatkiem. Poza jazdą na przedziwnych rowerowych konstrukcjach budowanych w piwnicy rodziców (bicykle, monocykle, rowerowe wieże, choppery, tandemy itp.), godzinami potrafiłem siedzieć przy czyszczeniu, rozbieraniu, smarowaniu, a następnie składaniu z powrotem w całość z części rowerów. Już wtedy wiedziałem, że moja przyszłość będzie związana z rowerami. I tak też się stało… Zaczęło się od niewielkich napraw i serwisów rowerów rodziny oraz znajomych. Z czasem kiedy przydomowy garaż okazał się być za ciasny podjąłem decyzję o założeniu warsztatu rowerowego z prawdziwego zdarzenia. To był rok 2008: zarejestrowałem firmę, kupiłem niezbędne narzędzia, części i zacząłem projektować, ciąć, spawać, malować, składać, rozbierać, modyfikować itp. Po dwóch miesiącach powstał pierwszy tandem. Szybko okazało się, że cieszy się on dużym zainteresowaniem – ma atrakcyjną linię ramy optymalnie dobrany osprzęt oraz konkurencyjną cenę. To był moment w którym uświadomiłem sobie, że to jest to co chcę robić w życiu. A jeżeli czegoś bardzo pragniemy i wkładamy w to całe serce, aby to „coś” zadziałało i się spełniło nie może się nie udać. Mówię tak, ponieważ dzisiaj Zakład Produkcji Rowerów Jasid jest największym producentem rowerów typu tandem w Polsce. Lublin jest pierwszym miastem w Polsce, które w 2014 roku wprowadziło tandemy w publicznych wypożyczalniach. W sieci Lubelskiego Roweru Miejskiego do wypożyczenia jest pięć tandemów wyprodukowanych przeze mnie.Podobnie wyposażona jest działająca od kwietnia 2015 roku na warszawskich Bielanach wypożyczalnia „Byle do Przodu”.

KULTURALNA KREATYWNOŚĆ

RENATA, ZAŁOŻYCIELKA FUNDACJI Kaisera Söze

Pomysł na założenie fundacji jest wynikiem spotkania dwóch didżejskich składów: Roots Defender i Śmierć Disko Sound(s) podczas cyklu imprez Nauczyciele vs. Urzędnicy. Składy już nie grywają, ale Fundacja została. Wszyscy działaliśmy od dawna w obszarze kultury, a w szczególnie bliska była nam muzyka. Chcieliśmy mieć narzędzie ułatwiające pozyskiwanie środków finansowych i formalizujące nasze przedsięwzięcia. Początkowo działalność Fundacji Kaisera Söze była bardzo różna – oprócz koncertów organizowaliśmy też wystawy, spotkania, projekcje filmów, targi mody. Ostatnio zawęziliśmy obszar działań do przedsięwzięć muzycznych – prowadzimy wydawnictwo, organizujemy warsztaty około-muzyczne (Akademia Kaisera Söze) i organizujemy wspólnie z Centrum Kultury w Lublinie cykl koncertów Sonic Phenomena. Moją aktywność można podzielić na dwa obszary – zawodowy i hobbistyczny. Pierwszy związany się z pracą w Ośrodku Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych „Rozdroża” gdzie zajmuje się koordynowaniem muzycznych wydarzeń kulturalnych: Festiwal Tradycji i Awangardy Muzycznej KODY, Międzynarodowy Festiwal „Najstarsze Pieśni Europy” i Muzyczna Scena Eksperymentalna. Nie jestem twórcą tych wydarzeń, jedynie je koordynuję. Drugi obszar obejmuje wszystko co robię „po godzinach” czyli działalność edukacyjno-kulturalna i wydawnicza w ramach Fundacji Kaisera Söze, dj’ka w kolektywie Śmierć Disko Sound(s), Sonic Phenomena, Targi mody i designu LUBLIN POP-UP SHOP. Aktualnie skupiłam się na macierzyństwie, ponieważ w tym roku przyszła na świat moja córeczka, więc z części wymienionych wyżej zajęć musiałam zrezygnować. Niektóre z kolei zdalnie koordynuję z domu. Może to pracoholizm, może pasja – trudno mi powiedzieć! Ale nie pracuję nad tymi projektami sama, wszystkie tworzę jeszcze z innymi osobami.

JAK ZROBIĆ DOBRY KLUB

PIOTR TYCZYŃSKI, MANAGER ARTYSTYCZNY DOMU KULTURY I PLENERU

Piotrek Tyczyński jest znany chyba przez każdą osobę interesującą się kulturą w Lublinie. Skończył administrację, z którą nigdy później nie miał nic wspólnego. Na początku pomagał w organizacji Lubelskiego Festiwalu Graffiti. Pracował także w większości lubelskich mediów jako dziennikarz miejski. Lubelskie media zamienił na kulturę. Początkowo organizował małe ale wyróżniające się w mieście imprezy w Czarnym Tulipanie na Starym Mieście. Zaczął współtworzyć Dom Kultury i Plener, popularne miejsca na kulturalno-rozrywkowej mapie Lublina. Jesienią 2011 został zaproszony na spotkanie – przedstawiono mu koncept związany z powstaniem alternatywnego miejsca w samym centrum Lublina. Takiego miejsca do tej pory nie było. Dom Kultury powstał w maju 2012.Od początku istnienia kalendarz klubu był wypełniony bookingami najlepszych artystów. To nie tylko świetna muzyka przyciąga ludzi do Domu Kultury, to przede wszystkim atmosfera tego miejsca i świetnie rozplanowana i zaprojektowana przestrzeń. Jak  mówi Piotrek ludzie, którzy wyjechali z Lublina mówią, że w innych miastach brakuje im Domu Kultury i zawsze odwiedzając Lublin do niego przychodzą. Dlatego lubię pracować w święta wtedy wracają ludzie, którzy na co dzień mieszkają w różnych miastach Polski, a pochodzą z Lublina. Dom Kultury to miejsce w którym każdy znajdzie coś dla siebie – kalendarz imprez przygotowuje z dużym wyprzedzeniem aby w każdym miesiącu pojawiły się różne gatunki muzyczne. Dom Kultury to miejsce w którym często grają nowi alternatywni artyści i DJ-e. Piotrek szuka nowych brzmień, świeżości. Jak wspomina do Domu Kultury artyści często wracają. Wielokrotnie grał KAMP, Fisz Emade, Skubas. Piotrkowi zależy aby każdy artysta czuł się w Domu Kultury dobrze ugoszczony i miał miłe wspomnienia. Zdarzają się także zabawne sytuacje, kiedy zespół KAMP przyjechał przed pierwszym koncertem na próbę nie poznałem ich i chciałem spytać, czy chcą kupić bilety na wieczorny koncert. Na szczęście ugryzłem się w język. Zawsze staram się mieć dobre relacje z artystami.  W lecie 2015 Piotrek współtworzył PLENER – miejsce powstało z potrzeby rynku, w gorących miesiącach ludzie nie chcą chodzić na imprezy do klubów. Zależało nam aby wyjść na zewnątrz. PLENER jest połączeniem Domu Kultury i Czekolady – piątki bardziej dla osób poszukujących, soboty muzyka rozrywkowa na najwyższym poziomie. Można powiedzieć, że PLENER odniósł sukces. Ludzie zauroczyli się w tym miejscu – pokazaliśmy, nowe oblicze gastronomii i rozrywki w Lublinie.

DESIGN PONAD WSZYSTKO

 ARCHITEKCI 081 – Sebastian Łucjan, Przemo Metko, Patryk Turewicz

Razem studiowaliśmy na tym samym roku architekturę w Lublinie. Mniej więcej na drugim roku opracowaliśmy razem pierwszy konkurs i współpraca przy nim była na tyle udana, że kolejne projekty robiliśmy w tym samym składzie. Na początku zajmowaliśmy się tylko konkursami studenckimi, żeby ciągle się rozwijać i próbować mierzyć z nowymi rzeczami. Była między nami „chemia”, dopełnialiśmy się zarówno pod względem myślenia o architekturze jak i samej estetyki, w której się poruszaliśmy. Na co dzień jesteśmy trzema zupełnie rożnymi osobowościami, jednak w architekturze się dopełniamy. Wynikową tych wszystkich czynników był pomysł, aby założyć nieformalną pracownię i pod jedną nazwą pracować nad własną marką. W międzyczasie kończyliśmy studia magisterskie, zdobywaliśmy doświadczenie w innych pracowaniach z Lublina i walczyliśmy o nasz kawałek tortu. Po 2 latach od zakończenia studiów stwierdziliśmy ze musimy poświecić się własnej działalności w 100% i podjęliśmy decyzje o rezygnacji z dotychczasowych prac i wyjścia poza strefę finansowego komfortu. Dziś możemy powiedzieć, że była to jedna z najlepszych decyzji jakie podjęliśmy. Dzięki temu udało nam się rozwinąć jako 081, pozyskać więcej klientów i robić ciągle nowe rzeczy. A Lublin dlatego, że jesteśmy lokalnymi patriotami. Każdy z nas jest stad i nawet nie myśleliśmy o innym mieście. Jak widać po naszej nazwie 081=Lublin. Zdecydowanie projektowanie jest dla nas pasją. Bez niej byłaby to tylko zwykła praca, którą wykonuje się 8 godzin, idzie do domu        i koniec. Jeżeli się tego nie kocha to nie można wykonywać pracy dobrze i jednocześnie odczuwać satysfakcji. Sama praca nad projektem potrafi trwać kilka miesięcy, czasami nawet lat – w zależności od skali. Dlatego żyjemy projektem przez cały czas jego powstawania, tym bardziej, że jest to coś, co będzie istniało w przestrzeni i będzie częścią czyjegoś życia. Lublin dopiero się rozwija, ale z roku na rok jest coraz lepiej. Jest coraz więcej eventów, czy też spotkań gdzie możliwa jest prezentacja efektów pracy kreatywnych twórców. Wydaje nam się też, że rynek coraz bardziej zaczyna chłonąć rozwiązania mniej szablonowe, przy których angażuje się projektantów z różnych dziedzin.

 

WIELKA BRYTANIA W LUBLINIE

AREK MIKRUT, SZKOŁA ANGIELSKIEGO CO LUDZIE POWIEDZĄ

Wszystko zaczęło się w 2011 roku, kiedy w piwnicy u teściów otworzyłem pierwszą salę, aby uczyć kilku pasjonatów – Agę, Asię, Kubę i Michała. Pomieszczenie szumnie zwane szkoła nosiło wtedy zupełnie inną i do niczego nie podobną nazwę, aczkolwiek idea pozostawała ta sama – uczyć mówić. Działalność rozwijała się powoli, a po dwóch latach zdecydowałem się wynająć lokal po jednej z najstarszych szkół w Lublinie. W tym samym jednak czasie, bo pod koniec 2013 roku, pojawiła się możliwość wyjazdu do ciekawej pracy do Londynu, z której po wielu wahaniach zdecydowałem się skorzystać – prawie rok byłem zatrudniony w jednej z największych korporacji na świecie. Szybko jednak zrozumiałem, że praca analityka oszustw i nadużyć internetowych nijak ma się do tego, co lubię robić najbardziej – uczenia. Moje obowiązki nie należały również do zbyt kreatywnych. Pobyt w Wielkiej Brytanii był przełomowym momentem w moim życiu – mając  dużo wolnego czasu, włóczyłem się po East Endzie. Dużo obserwowałem. Pewnego dnia, sącząc kawę gdzieś na Spitalfields przyszedł mi do głowy pewien pomysł – a może by tak zacząć wszystko od nowa? Nadać szkole nowy image, nową nazwę, która wyrażałaby to, co chcę robić – uczyć mówić? Stworzyć szkołę, w której uczyłbym nie tylko języka, ale i kultury? Zafascynowany wschodnim Londynem, postanowiłem, że będzie to szkoła języka i kultury brytyjskiej. Szybko narodziły się dalekosiężne plany, z których udało się zrealizować dopiero niewielką część. To właśnie tam, na East End powstało Co Ludzie Powiedzą. Można więc śmiało powiedzieć, że jest to szkoła prosto z Londynu. Jeśli chodzi o warunki sprzyjające rozwojowi kreatywności, to Lublin jest jednym z najbardziej przyjaznych temu celowi miejsc. W naszym mieście prowadzonych jest wiele interesujących działalności i inicjatyw, jak np. Kreatywni (UM Lublin). Jesteśmy również miastem bardzo przyjaznym start-upom – wystarczy spojrzeć na Lubelski Park Naukowo-Technologiczny, w którym możemy być świadkami narodzin prawdziwych perełek biznesów kreatywnych. Nie wszyscy wiedzą, że to właśnie u nas powstają koncepcyjne prototypy Bugatti! Nie można również zapominać o Lubelskiej Wyżynie IT, która jest inicjatywą promującą przemysł informatyczny. Ostatni sukces aplikacji iWisher tylko potwierdza przyjazność miasta w stosunku do przemysłów kreatywnych. Otaczając się ludźmi z takich środowisk, nie sposób jest być nie-kreatywnym J Do tej pory, kierując się ideą przybliżania mieszkańcom Lublina kultury brytyjskiej, zaczęliśmy organizować coroczne Big British Breakfasts – specjalnie dla naszych uczniów przygotowujemy prawdziwe full English breakfast i oglądamy brytyjską telewizję śniadaniową. Oprócz tego prowadzimy akcję promującą czytelnictwo – Książka, czy kawa? Weź sobie obie! polegającą na tym, że w kilku lubelskich kawiarniach można znaleźć skrzynki z ciekawymi książkami brytyjskich lub amerykańskich autorów – oczywiście w oryginale. W miarę możliwości, staramy się też organizować różnego rodzaju warsztaty kulturalne, np. zapraszamy native speakerów, którzy opowiadają o życiu w Wielkiej Brytanii. Niedługo planujemy również zorganizować warsztaty gry na dudach – liczymy na duże zainteresowanie Lublinian.

STREETWEAR W LUBLINIE

MICHAŁ – CONCEPT STORE SKY IS THE LIMIT

Moje zamiłowanie do mody streetwearowej, a może przede wszystkim do butów zrodziło się w okolicach 1992 i pierwszej oglądanej przeze mnie olimpiady w Barcelonie i występów Dream Team’u na czele z Michael’em Jordanem. Zainteresowanie NBA, butami rozwinęło się i „poszło” kierunku mody trochę później. W liceum jeździłem sporo na desce i wówczas wtedy próbowałem tworzyć swoje pierwsze printy i t-shirty.  Chciałem wyrazić siebie i pokazać kim jestem nosząc ubrania takich marek jak – R pure denim czy Syndrom. I tak naprawdę od tej pory moda, tu „moda uliczna”, streetwearowa stała się mi bardzo bliska. Natomiast jeżeli rozmawiamy o Sky is the Limit Store i jego początkach to w pierwotnej koncepcji bardzo chciałem otworzyć sklep właśnie ze sneakersami…wyszło trochę inaczej…życie :) Od samego pomysłu do wprowadzenia go w życie potrzebowałem pół roku. Pomysł otworzenia concept storu powstał w grudniowy wieczór, mieszkałem wtedy jeszcze w Warszawie. Lublin znałem, ponieważ mieszkałem tutaj przez całe studia i chciałem kiedyś do niego wrócić. Lublin ma olbrzymi potencjał, może jeszcze nie do końca wykorzystany. Natomiast widać kreatywnych ludzi, nowe inicjatywy. Cieszę się, że mieszkam właśnie w Lublinie. Wracając do Sky Store – sklep stacjonarny otworzyłem pod koniec maja. Dla mnie streetwear i Sky Store to zdecydowanie pasja i styl życia, bycia…bycia sobą. Cytując Eis’a: „Yo dla wszystkich, co zrobili sobie pracę z hobby…”.W tym momencie skupiam się na rozwoju Sky Store oraz nowym projekcie dj’skim – Starium.

ZAMIŁOWANIE DO ŁADNYCH RZECZY

JULKA GRUSZECKA – MARKA MAGICMUG

Sam pomysł na biznes zrodził się dość późno, nie planowałam zakładać firmy ani zajmować się tym, co aktualnie mogę nazwać moją pracą. Początkowo obdarowywałam rodzinę, przyjaciół stworzoną przeze mnie porcelaną, później przyszły targi i  kiermasze w Lublinie, wtedy stwierdziłam,  że to  już czas potraktować MAGICMUG na poważnie. Na dzień dzisiejszy śmiało mogę przyznać ze mam spore grono lubelskich klientów, osób które czekają na nowości, mailują ze mną i szczerze mi kibicują! Dzięki przyjaciołom i rodzinie uwierzyłam w siebie i stwierdziłam ze własny biznes może się udać. Lublin potrzebuje kreatywnych osób które rozsławią nasze miasto. Czy wspiera? Ciężko mi powiedzieć, od dwóch lat jedną nogą byłam w Warszawie. Wiedziałam że dla mnie Lublin jest za małym miastem, że trochę się w nim duszę i potrzebuje odmiany, większego wachlarza możliwości. Wspieram i przyjaźnie się z Asią ze Staysimple, Niną z Loue, Michałem ze Sky is The limit, Kubą z Kid1, czy Dziewczynem z Domu Kultury, grupką osób, które robią coś fajnego, odmiennego dzięki czemu Lublin żyje i stara się doganiać inne miasta.

Lubię Lublin, a nawet kocham, bo to 25 lat mojego życia. Znam prawie kazdy jego zakamarek. Mam tam rodziców i grono przyjaciół z którymi spędzam weekendy. Za każdym razem odwiedzam nowo powstałe kawiarnie i knajpy. Chodzę na spacery uliczkami Starego Miasta,  które jest naprawdę piękne. W wolnych chwilach buszuje w secondhandach i antykwariatach. Wpadam na gofry u Ireny i na kawę  do Spinacza czy Kap Kap. To siedlisko moich wspomnień. Jakie plany? Na razie zadomawiam się w Warszawie. Powoli znajduje swoje miejsca ktore rytualnie odwiedzam.  Skupiam się na rozwoju marki, pracuję nad sklepem internetowym, staram się dopracowywać każdy szczegół. Nie osiągnęłam jeszcze zadowalających mnie wyników w social mediach. Cały czas cieżko pracuje nad wizerunkiem firmy i jej promowaniem. Każdego dnia robię zdjęcia kubków, tworze kolarze i śledzę interesujące mnie profile.  Aktualnie cieżko jest przebić się przez tysiące kont na Facebooku czy Instagramie. To już nie ta sama moc, co kilka lat temu. Mimo wszystko nadal myślę o psychologii nie chcę by MAGICMUG pochłonęły mnie bez reszty. Chce się stale rozwijać.

 

Submit a Comment