Wywiad: Patrycja Dobrzeniecka, makijażystka.
- Paulina Grabara
- On stycznia 25, 2013
Patrycja Dobrzeniecka. Makijażystka. Pracowała już z ekipą Madonny, Charlim le Mindu – kreatorem wizerunku Lady Gagi i Lany del Rey. Ma na swoim koncie okładki dla wszystkich liczących się magazynów w Polsce, sesje mody i beauty. Największe firmy kosmetyczne zatrudniają właśnie ją do stworzenia poszczególnych kolekcji. Nam opowiada o pracy i podróżach, urodzie kobiet na różnych krańcach świata i swoich zawodowych marzeniach.
Bądź na bieżąco: FB intopassion, IG into_passion, Stań się częścią STYLISH PAPER i intopassion – wesprzyj projekt na patronite.pl/intopassion i otrzymaj nowy, zimowy numer STYLISH PAPER.
Zapraszam też na Instagram Pati: patrycjadobrzenieckamakeup
Lubisz pracować w różnych lokalizacjach? Jak często podróżujesz ze względu na swoją pracę?
Dzięki mojej pracy zwiedziłam pół świata, jeśli nie więcej. Od Los Angeles, NYC, przez Cape Town, Rio de Janeiro, Buenos Aires, Sri Lankę … po Europę. Pamiętam , że od listopada zaczynał mi się booking i do marca praktycznie nie było mnie w kraju. Wracałam dosłownie na kilka dni, a mój własny dom był jak hotel. Za każdym razem kiedy opuszczałam jakieś miejsce było mi smutno, zostawiałam wspaniałych ludzi i przepiękne miejsca za sobą, a jednocześnie czułam podekscytowanie przed nowym. Poziom adrenaliny był tak wysoki, ze po pół roku takich podroży ciągle czułam nienasycenie. Do tego dodaj nowe wyzwania, prace przy sesjach z nową ekipą, znane na całym świecie modelki, nowi klienci – to buduje napięcie . Oczywiście to pozytywne. Doskonale pamiętam zapachy tych miast, w których pracowałam. Buenos Aires ma słodkawy zapach, lepki… RIO de Janeiro jest pachnące caipirinią i pão de queijo (buła z serem). Sri Lanka to zapach kadzideł i skóry muśniętej słońcem. NYC to lekkoduszny zapach Jane hotel i truskawkowej margarity, LA to oatmeal z owocami i miodem. Cape Town to piosenka „Somewhere over the rainbow ” i zapach nocnej bryzy, która drażni nozdrza od oceanu. Mogłabym tak ci wymieniać i wymieniać, bo chociaż to wszystko było związane z moją pracą, teraz po jakimś czasie pozostały tylko takie impresje.
Pracowałaś w mrozie na lodowcu i na bajecznych plażach – co jest najbardziej ekstremalnego w takiej pracy? Lubisz wyzwania?
Oczywiście zdarzały się momenty kryzysu. Ciągle poza domem, bez przyjaciół i rodziny, non stop na stand by, dostępna 24 h. To jest cena, którą płaci się za takie przyjemności. A do tego wszystkiego nie ma miejsca na błędy, klient płaci, klient wymaga: 100 procent wydajności i kreatywności, nie ma takiej opcji, że czegoś nie zrobisz. Nie zapomnę tego chyba nigdy, kiedy pod pokładem na jachcie, na środku oceanu musiałam zrobić 3 rożne makijaże do kampanii kosmetyków. Taki makijaż wymaga dokładności co do milimetra, a ja nawet nie mogłam skupić oczu na jednym punkcie. Cała ekipa się rozchorowała. Ja nie mogłam. Byłam skupiona, żeby nie wydłubać modelce oczu (śmiech). Po zejściu na ląd odchorowałam to poważnie. Potem się śmiałam, że jeśli potrzeba kogoś, kto potrafi pomalować w powietrzu, to mogę to być ja. A poza tym jesteś w nowym miejscu, innym klimacie … zdarzyło mi się kilka razy stracić przytomność czy rozchorować, czy też skostnieć z zimna przy temperaturze minus dwadzieścia parę stopni.
Czy są uniwersalne kosmetyki które sprawdzają się i są niezbędne w każdych warunkach klimatycznych?
No właśnie …. czy są uniwersalne kosmetyki, które sprawdzają się w różnych temperaturach? Produkty dobieram do cery i klimatu, inaczej przygotowuję twarz, kiedy pracuje w tropikalnym klimacie i zupełnie inaczej, kiedy smaga ją trzaskający mróz. Jednak w obu przypadkach używam kosmetyków dostępnych na rynku – tajemnica tkwi w technice i umiejętnościach.
Jakie kosmetyki, poza maskarą i błyszczykiem, podkreślą każdą urodę?
Nazywam to podstawowym zestawem każdej kobiety. Bezwzględnie powinny się znaleźć w kosmetyczce: korektor pod oczy, najlepiej rozświetlający, pomadka o ciepłym odcieniu, którą przy okazji można sobie zaróżowić policzki, dobry podkład, odpowiednio dobrany do cery, i maskara. Osobiście nie jestem zwolenniczką błyszczyków, pomadki wklepane opuszkiem palca dają bardzo naturalny wygląd naszym ustom.
Kobiety jakiej narodowości uważasz za naturalnie piękne?
Francuzki!!! Zdecydowanie są dla mnie najpiękniejsze. Mają naturalny wdzięk i klasę. Paryż był niemal moim drugim domem i muszę przyznać, że Paryżanki zawsze robiły na mnie wrażenie. Nigdy nie spotkałam takiej, która byłaby zmalowana, albo ubrana niczym rajski ptak. No oczywiście pomijając fashion week, ale to zupełnie inna historia. Nie wiem jak one to robią, ale potrafią wydobyć swoje naturalne piękno …. są w tym bezpretensjonalne. Pamiętam, że sama zaczęłam się inaczej ubierać, malować i wymieniałam całą moją szafę, żeby być jak jedna z nich.
Zaraz po Paryżu klasyfikuję Nowy Jork. To miasto przenikających się kultur, na Manhattanie kobiety noszą się jak z serialu „Sex in the city”, zapach perfum unosi się za nimi niczym szał. Klasa od stóp do głów. Ale za chwilę na rogu możesz spotkać jakąś piękność orientalną w kimono, a na następnym dziwadło ubrane w kubki z coffee shopów. Do wyboru i koloru, jest to chyba najbardziej inspirujące miejsce na świecie. Możesz tam znaleźć dosłownie wszystko, a jeśli tylko wystarczy CI odwagi możesz być każdym, kim tylko chcesz.
Czy kraj, jego architektura i specyfika, wpływają na wybór makijażu podczas sesji?
Nie. Cały visual sesji/ kampanii jest dopasowywany pod klienta, jego target, a następnie przefiltrowany przez trendy. Tak się tworzy zupełnie nową historię, która ma przyciągnąć odpowiedniego odbiorcę. W pewien specyficzny sposób, trzeba to przyznać, tworzę produkt.
Co Cię inspiruje? Jak się przygotowujesz do sesji?
Większość momentów mojego życia jest inspirująca. Nudy nie ma. Dzieje się tak dużo, że czasem powinnam to po prostu zapisywać. Czasem to jest jakaś impresja, czasem sytuacja, ludzie, w większości moi przyjaciele, którzy raczej prowadzą bujne życie. Jest kilka osób, które działają na mnie stymulująco. Podróże i odkrywanie świata, a zdarza się, że leżące na ziemi fioletowe szkiełko jest w stanie uwolnić u mnie lawinę pomysłów. Kilka lat temu mój przyjaciel, malarz, namawiał mnie, żebym zaczęła malować na płótnie. Zapierałam się przed tym rękami i nogami. Oczywiście ze strachu, że nie podołam wyzwaniu… On jednak bardzo napierał, w zasadzie to codziennie dostawałam reprymendę. Udało mu się. Pewnego dnia wpadłam na pomysł, że twarz będzie moim płótnem i grubym pędzlem i farbami traktowałam ją jak obraz. Zdjęcia trafiły na wystawę w Cannes. Śmiałam się później, że czasem trzeba naprawdę przyłożyć do mnie silną rękę i od razu uwalnia się kosmiczna energia.
Każdego dnia szukam nowych dróg, nie tylko w pracy ale też w życiu. Te dwie sfery bardzo mocno się w moim przypadku przenikają, a w zasadzie powiedziałbym że są jednym. Żeby móc wykonywać ten zawód trzeba mieć otwarty i chłonny umysł, brać od życia wszystko co daje, by potem oddać to innym. To jest przy okazji droga prowadząca do samorozwoju i doskonalenia.
Marzysz o jakiejś szczególnej sesji, wyjątkowym projekcie?
Trafiłaś idealnie. Kilka miesięcy temu rozpoczęłam pracę nad projektem związanym dość mocno z literaturą piękna. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo jestem w fazie pracy nad nim. Myślę, że będzie to coś zupełnie nowego na naszym rynku. No i nic komercyjnego. Bardzo wielu artystów wyraziło chęć współpracy ze mną, wiec na pewno będzie twórczo. A to dla mnie najważniejsze. Praca zespołowa, która napędza, jest jak wiatr w skrzydła, bo przecież każdy jest niepowtarzalnym indywiduum, od którego można czerpać inspiracje, nie tylko jeśli chodzi o sztukę, ale przede wszystkim jeśli chodzi o życie.
Śledzenie trendów jest niezbędne – co robisz, aby być na bieżąco? Wyjeżdżasz na fashion weeki, regularnie chodzisz na pokazy?
W tym zawodzie trzeba być cały czas na bieżąco, nie można sobie odpuścić. Nie można niczego przegapić. Oczywiście musisz śledzić trendy, a bywanie na fashion weekach bardzo w tym pomaga. Ja miałam takie możliwości i muszę przyznać, że to jest zawsze cudowne przeżycie. Przede wszystkim ze względu na ludzi, których tam spotykam. Do tego, nie ma co ukrywać, jest to czas, kiedy cały świat mody jest w pigułce.
Jakieś wskazówki dla młodszych koleżanek i kolegów?
Oczywiście. Pewnie jak każdy robię prasówkę, przeglądam blogi, śledzę sesję w zagranicznych magazynach… Natomiast tak naprawdę najwięcej czerpię ze sztuki i literatury. Chyba najbardziej inspirującą jest dla mnie sztuka ilustracji i uliczne graffiti. To co można zobaczyć na ulicach wielkich miast to naprawdę arcydzieła. One też wyznaczają trendy.
Jak to się dzieje, że zostaje się makijażystą? Jak było w Twoim przypadku?
Szczerze to nie mam pojęcia. U mnie to po prostu był przypadek. Destiny i już. Miałam zostać na uczelni i robić doktorat z filozofii, tymczasem jestem laską z branży mody. Śledzę trendy, co sezon wymieniam szafę, jeżdżę na fashion weeki, i staram się nie przegapić nowości. Dużo tego wszystkiego. I weź pomieść to w 24 godzinach.
Submit a Comment